Mam takiego kolegę w pracy, który przez lata namiętnie grał w lotto - zawsze w napięciu i z dużymi nadziejami czekał do losowania, losowanie oczywiście lipa, i za chwilę kolejne i ekscytacja i tak latami, 2-3 w tygodniu, minimum jeden raz. Po latach w końcu zrozumiał, że żadnym milionerem nie zostanie i dał sobie spokój. Ale też wierzył i "sięgał" daleko...