Bo słuszność naszego upodlenia zawsze sobie tłumaczyliśmy (czy też "pocieszaliśmy się") głupimi Ruskimi na hehe Syberii, dyktaturą Łukaszenki z komuną i kolejkami w sklepach i last minute w Turcji czy Chorwacji, a nader wszystko: znajomością angielskiego, która miała nas doprowadzić do szczytów.
No i teraz jak takie Węglarczyki widzą, że mimo naszego ctrl+c ctrl+v z banderowskiej propagandy w mediach, jacyś Ormianie, Azerowie, Gruzini, Arabowie czy Turcy wolą strzelić sobie fotkę z Putinem, niż przechodzić przez to całe piekło, to zostaje nam "moralne zwycięstwo", które ma polegać - to akurat nowość - na poparciu dla ludobójstwa w imię "zachodniej cywilizacji".
Elita III RP broni się rękami i nogami przed dopuszczeniem do siebie myśli, że stawka na Zachód była przewaleniem całej wypłaty. Boi się przyjść do domu i powiedzieć żonie i dzieciom, że chleba nie będzie, trzeba ogarnąć chwilówkę. To jest brak pomysłu na siebie, dziecinność, głupota. Głośny płacz i słynne polskie "oszukali nas". Ale do tej konkluzji dojdziemy dopiero za parę lat...