Oligarcha nie wiedział, z kim zadziera. Polsko-ukraińska ekipa walczy o pieniądze zabierane przez miliardera
GPW27.02.2024, 08:32
Ireneusz Sudakhttps://bi.im-g.pl/im/0f/50/1d/z30739983AMP,Andrein-Werewski-prezes-holdingu-Kernel.jpgAndrein Werewski prezes holdingu Kernel (Fot. Bartosz Krupa/East News / Bartosz KRUPA/East News)
Ukraiński miliarder myślał, że ma do czynienia z chłopkami-roztropkami. Że nic nie możemy zrobić. Myślę, że już żałuje swoich decyzji - mówi o sprawie Kernela Rafał Rzeszotarski, nieformalny lider pokrzywdzonych akcjonariuszy ukraińskiej spółki.
Ukraińska spółka Kernel (teraz wyceniana na ok. 3,1 mld zł) chce wyjść z warszawskiego parkietu. Spółka prowadzi działalność w Ukrainie, jest zarejestrowana w Luksemburgu, ale jej akcje są notowane na GPW. Do tego większościowy właściciel to spółka cypryjska. Mimo że przez lata współpraca z polskimi akcjonariuszami układała się bez problemu, to od prawie roku trwa spór. Kernel chce zejść z giełdy jak najniższym kosztem, płacąc akcjonariuszom: zarówno z Polski, jak i z Ukrainy, jak najmniej.
Ireneusz Sudak: Po co kupił pan akcje Kernela?
Rafał Rzeszotarski, reprezentujący grupę inwestorów mniejszościowych spółki Kernel: Bo to była dobra, dojrzała i poważna spółka. Kernel był pierwszą ukraińską firmą, która zadebiutowała na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. I to już w 2007 roku.
W 2011 roku trafiła nawet do WIG20, a według danych Analizy.pl, akcje były m.in. w portfelach 37 funduszy inwestycyjnych i 8 funduszy emerytalnych. Kernel wypłacał dywidendę, dzielił się zyskiem z akcjonariuszami - nie było powodu, żeby w tę spółkę nie inwestować.
A jednak coś poszło nie tak.
W 2011 Polska przeżyła falę debiutów ukraińskich spółek, zawodowo, z tytułu pracy w kancelarii Baker McKenzie działałem z innymi ukraińskimi firmami. Wiedziałem, że to są poważne przedsiębiorstwa, które mają pomysł na rozwój, a ich zarządy to odpowiedzialne osoby.
Z Kernelem też tak było, ale sytuacja zaczęła się psuć około roku 2021 r. Nagle spółka ograniczyła kontakty z polskimi inwestorami. Nie było już dużych, powynikowych telekonferencji z analitykami, maklerami i akcjonariuszami mniejszościowymi. Po prostu spółka po wielu latach ograniczyła swoją komunikację.
O czym to świadczy?
To element rynkowego savoir vivre i dobrych praktyk. To spółce powinno zależeć na dobrych relacjach z rynkiem, otwartość jest w jej interesie. Tym bardziej, że Kernel stał się jednym z największych holdingów rolnych w Ukrainie, między innymi dzięki pieniądzom polskich inwestorów.
Spółka sprzedała akcje za 400 mln zł, a pieniądze przeznaczyła na nowe inwestycje. Z doświadczenia wiem, że zwykle problemy zaczynają się właśnie od ograniczenia komunikacji.
W 2022 r. w Ukrainie wybuchła wojna. To duży problem dla spółki.
Jak powiedziałem, zwiastuny problemów z polskimi inwestorami zaczęły się dużo wcześniej, bo w 2021 r. Natomiast po wybuchu wojny, w całym 2022 r. firma miała stratę 41,1 mln dol., ale w ubiegłym roku Kernel miał 299 mln dol. zysku netto. Mimo dramatu wojny, spółka prowadzi działalność i jest w stanie generować zyski.
Mniej więcej rok temu, Kernel ogłosił, że chce zejść z GPW. Dlaczego?
Tak samo jak każda spółka ma prawo wejść na giełdę, może też z niej zejść - ale wszystko musi odbywać się z poszanowaniem praw inwestorów mniejszościowych. Jako powód Kernel podał, że nie potrzebuje już kapitału na rozwój z giełdy, bo może zaciągać kredyty i emitować euroobligacje.
W związku z tym właściciel, czyli zarejestrowana na Cyprze spółka Namsen, ogłosiła wezwanie na akcje. Ale cena była za niska i część inwestorów nie odpowiedziała.
W zasadzie na wezwanie odpowiedziały głównie fundusze emerytalne, które moim zdaniem poszły jak baranki na rzeź: zamiast walczyć o podwyższenie ceny, wcześniej, gdy miały dużo akcji, i wsadzić człowieka do rady nadzorczej, zupełnie się poddały. Walczą tylko inwestorzy mniejszościowi.
Ale w tej sytuacji, gdy wezwanie nie powiodło się w 100 procentach, inicjatywę przejął sam Kernel, który jest spółką zarejestrowaną w Luksemburgu. Rada dyrektorów Kernela na mocy luksemburskich przepisów zdecydowała o wycofaniu akcji z obrotu na GPW - to tak zwany delisting.
Dużo spółek ma właścicieli zarejestrowanych za granicą, chociażby Allegro czy Play. Są spółki mające siedzibę za granicą, np. CEZ czy Asbis. Inwestowanie w zagraniczne spółki, mimo że notowane na GPW, jest ryzykowne - inwestor musi brać pod uwagę inną jurysdykcję?
Sprawę od maja bada Komisja Nadzoru Finansowego. KNF nie puszcza płazem Kernelowi tej decyzji i przedłuża postępowanie. W praktyce jednak, z punktu widzenia polskiego prawa, KNF nie ma dużego pola manewru.
Prezes GPW dla Wyborcza.biz: Sztuczna inteligencja? Na giełdzie już trwa wyścig robotówZAPISZ NA PÓŹNIEJ
https://bi.im-g.pl/im/d1/6c/1c/z29804241K,Prezes-zarzadu-Gieldy-Marek-Dietl-podczas-konferen.jpg"Do ustalenia organu spółki właściwego do podjęcia uchwały o wycofaniu akcji z obrotu na rynku regulowanym oraz trybu jej podjęcia właściwe jest prawo państwa, w którym spółka ma siedzibę" - głosi komunikat KNF z maja.
Tak, ale naszym zdaniem działanie Kernela jest niezgodne nie tylko z polskim prawem, ale też z prawem Luksemburga. Decyzję zaskarżyliśmy do sądu w Luksemburgu i tym rozwścieczyliśmy właściciela Kernela Andrija Werewskiego.
Jeden z najbogatszych Ukraińców. Tak łatwo go rozzłościć?
Skoro nie udało się zejść z giełdy poprzez wezwanie i uchwałę Rady Dyrektorów, Kernel postanowił rozwodnić kapitał, czyli przeprowadził emisję akcji. W wyniku tej decyzji udział inwestorów mniejszościowych spadł do kilku procent, a cena akcji spadła - straty się powiększyły.
Zboże najtańsze od lat. Winna Ukraina? To mylne przekonanieZAPISZ NA PÓŹNIEJ
https://bi.im-g.pl/im/97/4d/1d/z30727319K,Ogolnopolski--i-ogolnoeuropejski--protest-rolnikow.jpgPo co rozwadniać kapitał?
Z dwóch powodów. Z zemsty za nasze działanie, a po drugie celem było zwiększenie liczby głosów na walnym zgromadzeniu podmiotów należących do Andrija Werewskiego.
Gdy spółka uzasadniała uchwałę ws. rozwodnienia akcji potrzebą zwiększenia płynności wymaganą przez Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, napisaliśmy do EBOiR i weryfikowaliśmy informację - okazała się niepotwierdzona.
Używa pan liczby mnogiej: "zaskarżyliśmy", "jesteśmy poszkodowani".
Mówię o sobie i kilku innych osobach. Jesteśmy zarówno inwestorami jak i pełnomocnikami, formalnymi i nieformalnymi dużej grupy poszkodowanych przez Kernel inwestorów. W sumie jest to 1000 osób, z czego większość, to inwestorzy ukraińscy: zwykli mali, giełdowi gracze. To im Kernel wyrządził najwięcej szkody, a nie polskim inwestorom.
Zgłasza się do nas coraz więcej osób, w tym tzw. family office ze Szwajcarii, czyli doradcy inwestycyjni działający na rzecz wybranej rodziny.
Naszym zdaniem Kernel celowo w ostatnich latach podejmował decyzje, które owocowały obniżeniem kursu akcji spółki, po to, żeby móc niższym kosztem zdjąć ją z giełdy. To przełożyło się na nasze straty.
Jakie?
To zależy od konkretnej osoby. Niektórzy mają 1 mln akcji Kernela, inni tysiąc.
Od wybuchu wojny kurs spadł z 60 zł do 6 zł, ale ostatnio to 10 zł. Jeśli spółka zejdzie z giełdy i nie zaproponuje korzystnej ceny wykupu inwestorów mniejszościowych, to stracimy swoje pieniądze.
Nie kwestionujemy prawa spółki do delistingu, ale musi się to odbyć bez szkody dla inwestorów mniejszościowych. Tymczasem nadepnęliśmy na odcisk ukraińskiemu oligarsze i wygląda na to, że po prostu robi już nam na złość - tak odbieramy decyzję o rozwodnieniu akcji.
Chce pan powiedzieć, że problemem nie jest tylko luksemburska jurysdykcja?
Nie. Polscy inwestorzy są świadomi ryzyka regulacyjnego. Przeżyliśmy wywłaszczenie z akcji Idea Banku, Getin Banku, anulowanie akcji banku Nova KBM, problemy z zejściem z giełdy CEDC.
Tu nie kraj jest problemem, problemem jest podejście i procedury, żeby nie powiedzieć chamstwo i świadome szkodzenie inwestorom mniejszościowym.
Kraj pochodzenia spółki, czy właściciela nie na tu nic do rzeczy.
Co będzie dalej?
Kernel przedstawił projekt uchwał na walne zgromadzenie 21 marca, które zakłada obniżenie kapitału zakładowego w jednej ze spółek zależnych. Taka operacja zwiększyłaby udział akcjonariusza dominującego, jakim jest Namsen z 92,29 proc. do 94,37 proc. Gdy zdobędzie 95 proc. wyciśnie nas jak cytryny - uruchomi prawną procedurę tzw.
squzee out, czyli będzie miał prawo wykupić pozostałe w rękach akcjonariuszy mniejszościowych 5 proc. akcji za grosze.
https://bi.im-g.pl/im/05/50/1d/z30739973IH,Rafal-Rzeszotarski--zainwestowal-w-Kernel--Teraz-w.jpgRafał Rzeszotarski, zainwestował w Kernel. Teraz walczy o swoje pieniądze mat. pryw.
O co walczycie?
O to, by uzyskać satysfakcjonującą nas cenę w wezwaniu. Nie mamy nic do stracenia, a o sprawiedliwość będziemy walczyć w sądach: luksemburskich sądach, które są bardzo wyczulone na punkcie poszanowania praw akcjonariuszy mniejszościowych.
Te sprawy są na wokandzie, pisma są w toku, czekamy na odpowiedzi, wysyłamy kolejne. Miliarder myślał, że ma do czynienia z chłopakami-roztropkami. Że nic nie możemy zrobić. Myślę, że już żałuje swoich decyzji.