Prowadzę sklep z odzieżą znanych marek. Rzeczy z New Yorkera można kupić dużo - wszędzie na giełdach, tyle że bez metek. Ale co z tego, skoro ludzie pamiętają np. jaką grafikę miała bluzka którą widzieli w New Yorkerze, a gdy wejdą od Ciebie i zobaczą ją 20zł taniej, kupią mimo że bez metek. Ja tak robie, no ale z miesiąca na miesiac sprzedaż spada, nie znam powodu, może kryzys, moze za dużo marketów... nie wiem.
Jak sprzedajecie w internecie musicie mieć kasę fiskalną. Jeżeli nie, to po prostu otwieracie działalność, kupujecie towar (bez żadnych problemów co do opłat za frańszczyznę ze względu na marki, ponieważ nie ma metki) no i sprzedajecie... Coś w rodzaju outletu. Wystarczy znać się i wiedzieć co jest w takim New Yorkerze i kupić to samo - na niektórych metkach widać np. kawałek rybki. Oczywiście faktury musicie brać, chyba że wolicie na czarno. W pierwsze dwa lata płacicie do zusów i innych gówien ok. 330zł + cena waszego lokalu + prąd za lokal + księgowa, no i sprzedajecie.... Czy wam pójdzie? Sprawdźcie. W pierwsze dwa miesiące miałam czysty zarobek 4200zł, w styczniu 650zł a teraz od paru miesięcy kręci się ok. 1500zł. A ile nerwów... Szkoda gadać, no ale kto nie spróbuje, nie wie. Ja raczej nie polecam.
Nie zadawajcie mi głupich pytań bo i tak za dużo napisałam. A no i ważne jest by nie sprzedawać nic np z narysowaną Myszką Miki czy Goofim, bo za to Disney nakłąda podobno spore kary... No chyba że macie na to LEGALNĄ fakturę, a o to cięzko.