Cześć Wam! Być może nikt już nie zagląda na to forum i niepotrzebnie pisze... Ale poniosło mnie kilka waszych tekstów, a sprawa wygląda tak. Tak się składa, że mój tato prowadzi kawiarnie internetową w centrum warszawy, na historycznie zwanej "złodziejskiej dzielnicy" ( czy zdajecie sobie sprawę, jak fajni są to chłopcy, gdy pokrzepić ich wartościami i wiarą w możliwości, a grzeczni:). Co do haraczy, to to już pisał jakiś kretyn, bo uwierzcie mi kochani, wasze kluby prędzej upadną z braku chęci waszych niż grup zewnętrznych ( pańskie oko konia tuczy :)A tak pokrótce, tego typu problemy załatwia się drogą kompromisu, czyli rozmowy z chętnymi leniami na cudze pieniądze lub prawnie i pamiętajcie prawo jest i będzie zawsze po waszej stronie, przestańcie żyć filmami kochane cwaniaki :) Koszta na start i pierwsze lata są najcięższą drogą do spragnionej radości prowadzenia gospody, miejsca gdzie ludzie się bawią, zakochują, pamiętają, a czasem i odejść nie chcą NIGDY (cmok). Tak więc zastanówcie się najpierw, czy chodzi wam o zysk, czy o to cudowne uczucie w gronie ludzi i przyjaciół. Uwierzcie mi mam znajomego, który z kiosku zrobił taki rozmach, że w około 2 lata powiększył go do małego sklepiku, zmienił auto na super i co najpiękniejsze:Radość nie opuszcza go nigdy. pozdrawiam i pamiętajcie CZARNA NIEDZIELA pojawia się również u milionerów.