Trump ma ten problem, że uważa że skoro jest miliarderem to zna się na wszystkim. Niestety trochę jego geopolityka przypomina zdolności muska jako gameingowego gracza - musi wynajmować innych żeby za niego grali, a jak sam robi streaming to lepsi gracze dostrzegają jakie głupoty robi i to niemożliwe, żeby on tak dobrze rozwinął te postać.
USA pod rządami Trumpa to jak ta postać z gry - dopóki daje sterować w miarę kompetentnym specjalistom, to jakoś ta łajba płynie ale jak do gry wchodzą goście z przerostem ego jak on czy jego wiceprezydent, to zaczynają latać takie wpadki dyplomatyczne, że nie wiadomo nawet za dobrze jak to komentować. Zauważ że gość wprost wypina się na swoich sojuszników, bo mu po prostu imponuje Putin. Rosjanie to stare wygi i co by nie mówić o ich elitach, jednak pod względem wyrafinowania i znajomości zasad gry dyplomatycznej to inna liga. Nie wiem co ugra Trump, ale Rosja na pewno zyska na tym więcej, biorąc pod uwagę układ sił. Rosja tak naprawdę nie powinna być przez USA traktowana jak równorzędny partner bo pokazała słabość nie mogąc pokonać przez 3 lata państwa średniej kategorii gdzie miała potężnie rozwinięta siatkę wywiadowczą. A Trump przywraca Putina na piedestał i kreuje go na potężnego globalnego gracza. Wypada tylko podziękować amerykańskiemu dziadkowi tej świetnej zagrywki.