Witam ponownie
Obiecywałem, że napiszę coś na temat perspektyw, więc dotrzymuję obietnicy. Przyznaję jednak, że robię to raczej bez entuzjazmu. Nie mam zamiaru udawać mądrzejszego niż jestem w rzeczywistości, nie chcę niczego sugerować i nie chcę aby ktokolwiek miał do mnie pretensje. Myślę, że "język", którego postanowiłem użyć także zadziała jako bezpiecznik. Pisałem sporo w innych wątkach, nie ukrywałem tego, że na J i KCI wszedłem jako „gracz”. Więc jeżeli będzie to dla kogoś interesujące to opiszę, jak powinna wyglądać „gra” na spółkach. Chwila jest odpowiednia, gdyż kursy obu spółek oscylują nam w tej chwili przy relacjach wymiany, a jest to ten moment, gdy każdy musi podjąć samodzielną i przemyślaną decyzję na temat dalszej strategii. Napiszę o „grze” najprościej, jak można, a przy tym oczywiście tak żeby nie zdradzić warsztatu ;). Sprawę ułatwi mi to, że dla większości akcjonariuszy opis „gry” będzie wyglądał jak czysta fantastyka. Więc tym prościej będzie wielu z Państwa uznać mnie za fantastę :D. I dobrze, przynajmniej nie będę czuł presji. Aby nie uznano mnie za naganiacza obuduję jeszcze wszystko odpowiednio moimi negatywnymi w chwili obecnej emocjami :D.
„Gra” ma charakter symulacji, powstaje poprzez przyjęcie odpowiednich założeń i wprowadzenie parametrów dotyczących J i KCI. Jak wspominałem w innym wątku powstał pewien szczególny i bardzo rzadki mechanizm wynikający z kilku czynników. I pomijam w tej chwili całkowicie kwestię czy mechanizm ten jest wynikiem celowej konstrukcji czy też powstał spontanicznie, powiedzmy – w wyniku „działania rynku”. Nie jest to w ogóle istotne dla samej „gry”. Dodam tylko dla szczególnie zainteresowanych, że mechanizm jest efektem długotrwałej korelacji spółek, a znaczenie dla wprowadzanych do symulacji parametrów mają także proporcje związków finansowych między spółkami w określonym czasie (J i KCI, gdyż G jest w pewien sposób „wkomponowana” w dwie pierwsze), ilość akcji, ff, a jako szczególny i konieczny warunek – proporcje wymiany i split akcji. Mechanizm ma charakter dwustopniowy (do tej pory interesował nas tylko jeden).
Ważne!: w symulacji „gry” nie są uwzględnione czynniki wolicjonalne (decyzje akcjonariuszy). Zakłada się także stały dopływ środków finansowych w odpowiedniej wysokości (układ ma charakter otwarty).
W ten sposób w grze uzyskuje się następujące poziomy:
J 0,6x – K 0,5x J 1,2x – K 1,1x J 2,4x – K 2,2x J 4,8x – K 4,4x (J 4,9x – K 4,5x)
Ja na własny użytek ten schemat gry nazywam systemem pucharowym :D. Nie podaję szczegółowych wielkości, gdyż mają one duże znaczenie dla przebiegu gry, a nie chcę niczego sugerować.
Na jednym z uzyskanych etapów „wchodzi” nam split akcji. W tym przypadku działa on jako mechanizm z przeniesioną dynamiką wzrostu. Ten mechanizm powoduje podbicie kursu do wyższego poziomu, tzn. np. dla J 0,6x będzie to J 1,2x, a dla J 1,2x będzie to J 2,4x. Przy czym mechanizm ten działa z różną siłą dla różnych poziomów – dla najniższego jest najsłabszy, dla poziomu drugiego i trzeciego jest silny, a dla poziomu najwyższego nie działa w ogóle. Co nie znaczy, że z tego poziomu nie są możliwe dalsze wzrosty. W tym momencie wzrosty są już jednak uzależnione wprost od fundamentów. Jeżeli split następuje przy kursach ustabilizowanych powyżej wskazanych poziomów mechanizm działa efektywnie, jeżeli kursy są ustabilizowane poniżej wskazanych poziomów istnieje niebezpieczeństwo zjazdu po splicie o jeden poziom w dół.
Mam nadzieję, że powyższa fantastyka (naukowa) jest dla Państwa czytelna i zrozumiała. Wskazuje też chyba poziomy, o które gra się toczy (a w zasadzie, o które mogłaby się toczyć, gdyby…..)
A teraz kwestia jak powyższa „gra” ma się do rzeczywistości. :D
I to jest bardzo trudne pytanie. Większość z Państwa odpowie: bzdura, głupoty, brednie, to w ogóle nie ma żadnego odniesienia do rzeczywistości.
Ja jednak odpowiem inaczej, bardziej emocjonalnie ;)
Gdyby sprawa dotyczyła spółek brytyjskich, a gra toczyła się na giełdzie londyńskiej, nie miałbym żadnych wątpliwości, że schemat gry sprawdzi się w rzeczywistości. Niekoniecznie do najwyższego pułapu, ale do drugiego na pewno, a być może do trzeciego.
Ja nie bez powodu dyskutowałem na innym wątku na bardzo ogólny temat – pojmowania giełdy i możliwości współpracy. Opisana „gra” jest bowiem przykładem schematu inwestycyjnego, w którym nie ma przegranych, jeśli akcjonariusze ze sobą współpracują. Na najwyższym osiągniętym poziomie następuje większościowa wymiana akcjonariatu z możliwością dalszych wzrostów. Nowi akcjonariusze nie są więc bynajmniej „ubrani” w akcje. Nikt nie traci, przynamniej w oczywisty i przewidywalny sposób. Pisałem już wcześniej, że lepszej okazji na tych spółkach do zarobienia (a więc także do odrobienia strat!) już moim zdaniem nie będzie.
I teraz zaczynam się coraz bardziej gotować ://
Gdyby rzecz dotyczyła giełdy londyńskiej, już w piątek akcjonariusze J i KCI zwoływaliby się na forach, dyskutowaliby o tym, jak grać i co robić dalej. Ponieważ w najbardziej zapadłej dziurze na brytyjskiej prowincji inwestowanie często ma charakter grupowy (inwestuje kilka osób, wyznaczają osobę „prowadzącą”) zawsze znalazłby się ktoś, kto przynajmniej w zarysie dostrzegałby perspektywy. Całe grupy wymieniałyby poglądy i uzgadniały dalszą strategię. Nie jestem naiwny, tam też znaleźliby się chętni do jakichś manipulacji i zarobku kosztem innych, ale ogólne nastawienie do inwestowania jest jednak zupełnie inne niż u nas. Znacznie wyższa świadomość inwestycyjna. Lepsze rozumienie mechanizmów giełdowych. Większa skłonność do współpracy. Pełna świadomość tego, że im lepsza współpraca z innymi, tym wyższe zarobki.
Porównajcie to Państwo z ogólnym nastawieniem na naszej giełdzie. I będziecie mieli odpowiedź na pytanie czy opisana gra ma szansę zrealizować się u nas. Ja w to nie wierzę.
Byłbym zadowolony gdybyśmy osiągnęli przynajmniej pierwszy poziom. To byłby gigantyczny sukces. Gdyby jeszcze ten poziom przeważyć za pomocą pierwszego mechanizmu, to już byłoby coś fenomenalnego w polskich warunkach.
Tyle jeśli chodzi o czynnik wolicjonalny. A pieniądze? W tym przypadku sprawa jest dosyć zabawna. Szacuję ostrożnie, że w przypadku „umoczonych” akcjonariuszy naszych spółeczek wystarczyłoby zainwestowanie obecnie około połowy tego, co wcześniej, aby wychodzić z zyskiem i satysfakcją. Niestety, nie jesteśmy społeczeństwem bogatym. Ta gra niestety nie będzie toczyć się w laboratorium w warunkach "otwartych". Nie będzie też toczyć się sama. Kilku obecnych tu „graczy” nie będzie w nieskończoność pakować swoich pieniędzy nie widząc reakcji ze strony długoterminowego akcjonariatu. Wprawdzie do tej pory od wybicia mamy raczej „kosmetykę” kursu akcji, realizację zysków przez graczy krótkoterminowych, którzy albo nie orientują się w możliwościach albo akcje odkupują, jednak już powoli uaktywniają się na horyzoncie na kierunku „sprzedaż” jak zawsze niezawodni „ubrani”, którzy już aż palą się do minimalizowania swoich może wieloletnich strat i nawet nie przychodzi im do głowy, że mogliby zarobić.
Czy to, co napisałem będzie dla Państwa jakąś wskazówką? Wolałbym nie. Proszę się mną w ogóle nie sugerować. Poziomy J 0,5x - K 0,5x nie gwarantują zysków. Inna rzecz, że wystarczy minimalny wzrost kursów aby "gra" przynajmniej mogła zacząć działać. Konieczne jest dokładanie paliwa. Powiedzmy sobie szczerze - obecni tu "gracze" nie będą brać na siebie całego ciężaru "gry", nie będą w nieskończoność dokładać swoich pieniędzy, gdy inni inwestorzy stoją z boku. Nie muszą też trzymać kursu, bo nawet niżej wyjdą z zyskiem. To jest szansa przede wszystkim dla "ubranych" akcjonariuszy. Ale jeśli uważają, że po prostu nie chcą się "ubierać" bardziej... Cóż, z tym nic nie zrobimy. Nie mówcie jednak Państwo później, że nie otrzymaliście swojej szansy.
Pozdrawiam