Przyzwyczaić się? Do kogo lub do czego? Do cudzych problemów natury psychicznej?
Ileż razy można tłumaczyć, że większość tego co piszą jest na tak abstrakcyjnym poziomie logicznym, albo że braki intelektualne autorów postów są ogromne?
Rozumiem że muszą znaleźć gdzieś ujście różnego rodzaju frustracje. Tyle tylko, że forum zamienia się wtedy w rynsztok, gdzie masa spływających fekalii nie tylko nic nie znaczy, ale brzydko pachnie i nieciekawie wygląda. Z każdego zakątka wyciekają co rusz to nowe teorie spisku, a dookoła czają się zamachowcy i spiskowcy. A do tego wszystko to w oparach narastającego absurdu.
Chyba nie dam rady przyzwyczaić się. Może nauczę się przechodzić z politowaniem obok? Tylko jak długo omijać mam ten intelektualny śmietnik? I dlaczego to ja mam szukać innych miejsc, a nie Ci którym ciągle dokucza wyimaginowany w ich umysłach Matrix?