Widzę, że chyba wszyscy jesteśmy tu trochę skołowani. Ja z pewnością nie sprzedam mojego połówkowego pakietu (inna sprawa, że mogę sobie na to pozwolić - wciąż księgowo jestem na nim sporo do przodu), jednak nie potrafię tak zwyczajnie wrzucić Reinholda do szufladki "mam, zapominam i trzymam". Próbuję dopatrzeć się jakiegoś sensu w przebiegu niektórych sesji. Kolega Gdyniak próbował to robić wcześniej, te sugestie były interesujące. Absolutnie nie chcę twierdzić, że czegoś się dopatrzyłem, ale jednak ciągle mam wrażenie, że przebieg wielu sesji jest sterowany w bardzo specyficzny sposób. Z jednej strony aż korci żeby dokupić, a z drugiej zlecenia ustawiane są w sposób sugerujący możliwość dalszego zjazdu. A jeszcze z trzeciej drugiej strony :D wygląda to na zjazd bardzo kontrolowany, bez zbierania. Czyżby ktoś wygarnął już interesującą go ilość i w tej chwili nie jest zainteresowany trzymaniem poziomu? Dlaczego? Poza zwiększaniem udziału, w moim przekonaniu w takich sytuacjach może jeszcze wchodzić w grę zabawa psychologiczna z wytworzeniem sesji o bardzo wysokich wybiciach procentowych. To może się w sumie opłacać skupującemu bardziej niż zbieranie z niskich poziomów. Kilka takich przypadków już przerobiłem. Czy mogę mieć rację? Przepraszam za ogólnikowość, ale mam nadzieję, że to, co piszę będzie w miarę zrozumiałe...
Pozdrawiam