Nasz wzrost wziął się z pompowania konsumpcji, które podręcznikowo jest wykorzystywane przy recesji gospodarczej, po to żeby ratować gospodarkę przed jeszcze większym spadkiem. U nas to pompowanie konsumpcji zostało włączone w okresie bardzo dobrej koniunktury. To jest działanie wbrew podręcznikom.
Polska gospodarka jedzie na sterydach, które normalnie wykorzystuje się w czasie załamania gospodarczego.
Nie tylko Niemcy, także wiele krajów naszego regionu wykorzystało ten okres dobrej koniunktury, żeby przygotować się na nadchodzące spowolnienie. Natomiast my w bardzo dobrych czasach gospodarczych jeszcze bardziej podkręcamy konsumpcje i w rezultacie budujemy zagrożenie utraty równowagi w sytuacji, gdy koniunktura się skończy.
Jeżeli popatrzymy na tzw. dekompozycję wzrostu gospodarczego, czyli na źródła wzrostu gospodarczego, to bardzo wyraźnie widać, że od ponad dwóch lat ten wzrost opiera się właśnie na konsumpcji. Gdzie są inwestycje? Najpierw nie było wcale, teraz są śladowe. Eksport netto raz jest na plusie, raz na minusie. Natomiast tym, co pompuje wzrost jest konsumpcja.