Z drugiej strony może być i tak że ludzie przestaną się pchać do dużych miast. Np. ja: pracuję całkowicie zdalnie . Mogę być teraz na Madagaskarze i obsługiwać klientów w Wawie;) Spotykam się z nimi przez zooma, skypa, doscord'a (chociaż niektórzy napierają na wizyty w ich biurze, ale to chyba raczej by swobodniej gadać, o pierdołach, albo policzyć moje zmarszczki:)))). W takim układzie jedyną atrakcją dla mnie mieszkania w Warszawie jest Smog, i to że można pić wodę z kranu :)
Ostatnio co raz mniej studentów wynajmuje mieszkania, ludzie boją się stracić prace więc oszczędzają i część singli przeprowadziła się do rodziców pod Warszawę i ewentualnie dojeżdża jeśli musi do pracy... Jeśli trend pracy zdalnej będzie trwały to jako najemcy takich mieszkań zostaną ci którzy muszą mieszkać blisko miejsca pracy, a ilu ich jest? Zostaną dozorcy, mieszkający w komunalnych… Poza tym kwestia wody, smogu, edukacji, kultury, ale i rozrywki, emocji,w ogóle nie wiadomo jak społeczeństwa będą się rozwijać. Niby człowiek to zwierzę stadne… Może więc być różnie. Dzięki, wezmę pod uwagę.
Myślę, że taki inwestor jak Ty dywersyfikuje pewnie środki. Piszesz, że zbankrutowałeś. Ale jesteś. To bardzo dobrze. Nie każdy potrafi się podnieść. Nie złość się, ale moim zdaniem mężczyznom jest trudniej w takich sytuacjach. To przez wychowanie i stereotypy mają gorzej. Łatwo się załamują i nie potrafią znaleźć wyjścia, Trudno im zrozumieć że też są czasem słabi i że na przeszłości należy budować a nie ją rozpamiętywać. Jesteś więc bohaterem, który wyciągną naukę z własnych błędów :) To bardzo krzepiące. Bardzo krzepiące i mogę teraz z Tobą pogadać
No to się rozpisałam , a miała być prowokacja.