Pomylić się to bardzo normalna sprawa. Uwierzyć ludziom to z kolei ładna rzecz.
Mam jednak wrażenie,że w przypadku Atona, to wydawało się,że również sam Prezes bardzo wierzył w powodzenie tego przedsięwzięcia. Nie zawsze grał do końca czysto wobec mniejszościowych, ale to w sumie chyba(?) poczciwy człowiek.
W każdym razie: głowa do góry!. Każdy z nas, inwestorów, na pewno zaliczył przynajmniej jedną taką "destrukcyjną fascynację" jakąś spółką. Wydaje mi się zresztą,że odrobina fantazji uzupełniona o dogłębną wiedzę z zakresu działalności spółki daje szansę na najwyższe zyski. Nie zawsze to wychodzi,ale na pewno warto być wytrwałym. Taka nasza dola :)
Powodzenia!