klipperek jak zwykle na posterunku! :)
Swoje odezwy powinieneś kierować do zarządu i pracowników WILBO, ale takie nagminne naganianie na inwestorach nie robi wrażenia. Każdy opiera się na cyferkach... raczej nie na krzykach takich jak powyższe.
Odnośnie martwienia się - nie martwię się, bo WILBO nie jest moją inwestycją życia. Zresztą w chwili obecnej już nie mam tego papieru - liczby są zbyt konkretne, by z nimi dyskutować, więc przesiadłem się na bardziej dochodową spółkę. Może tu jeszcze wrócę, gdy zrealizuję zyski, bo Wilbo ma potencjał do wzrostów, tylko chętnych na papier brakuje.