Masz rację, dlatego najpierw przez jakiś czas zrzuca się maksymalnie kurs, aby oferowania cena z 6 miesięcy była jak najniższa. Jeżeli nie ma dużej płynności obrotu na danej spółce, nie ma tam funduszy, lub są już dogadane, to wówczas niedużym kosztem można zbić cenę akcji. Wówczas robi się wezwanie w celu wykupu, a cena wezwania odpowiada cenie rynkowej. A jak wezwanie się nie uda, to można rozwodnić kapitał, zrobić emisję prywatną, żeby osiągnąć wymagany próg. Cena emisyjna oczywiście odpowiada wycenie rynkowej, żeby było w majestacie prawa i najlepszych praktyk.
Ot i cała filozofia. Wali się drobnych jak tylko można, a później się dziwi, że społeczeństwo unika giełdy.
Nie sądziłem tylko, że Miłek mając taką kasę będzie chwytał się takich sposobów. Ale to w Polsce, za granicą to zeżarliby go za takie zagrania, zrobiliby mu taki szum wokół tyłka, że odechciałoby mu się takich zagrań.