już to pisałem kiedyś ale powtórzę podstawy i radze sobie to zapamiętać (kolega Tłumik jest upierdliwy ale inteligentny i trzyma poziome :) :) wiec:
kupując akcje spółki nie stajecie sie jej właścicielem lecz WIERZYCIELEM - pożyczacie danej spółce swoje pieniądze w zamian za ....... ???? obietnice !!! :
1. że odzyskacie powierzone pieniądze z nawiązką (kurs akcji wzrośnie)
2. że możecie liczyć na dywidendę co roku z zysku danej firmy jeśli tych akcji się nie pozbędziecie
żadna z tych obietnic nie musi być dotrzymana i nie ma takiego prawa które by to zapewniło, wręcz prawo ostrzega o tym że inwestowanie w akcje jest ryzykowne (sami podpisujecie tym podobne dokumenty przy zakładaniu konta maklerskiego),
zarząd tej spółki to jej właściciele, czy jako właściciel i dłużnik będziecie mówili wierzycielowi " sory ale wiesz moja spółka może niestety nie zarobić a nawet możesz stracić na tym kredycie 90% swojej kasy" ???? czy będziecie go karmili kolejnymi obietnicami zysku aby jak najdłużej korzystać z jego kasy a wręcz namawiali go aby pożyczył wam jeszcze więcej bez żadnych gwarancji poza kolejnymi obietnicami...????
czas najwyższy sie obudzić i dostosować do realiów współczesnego rynku kapitałowego, obiecać można wszystko to my podejmujemy ryzyko finansowania czyjegoś pomysłu więc radze parę razy się zastanowić zanim bezgranicznie uwierzymy w czyjeś obiecanki cacanki :) :) :)
to tyle w kwestii zarządu