Zgadza się; w czerwcu mamy: 25 tys., w maju: 5 tys. a w kwietniu 9,5 tys., co razem daje 39,5 tys. kopii). Przy tak dużym wolumenie (a przecież niemała cegiełkę dorzuca jeszcze Agony), przychód na poziomie 0,77 mln zł dawałby raptem kilkanaście złotych w przeliczeniu na jeden egzemplarz. Jeśli wyrzucić czerwiec, a w zamian wstawić marzec z 7,5 tys. sprzedanych kopii, liczby robią się już bardziej wiarygodne.