Od kilku tygodni trwają spekulacje nt. wycen procedur chirurgii robotycznej, szczególnie w urologii. jak się okazuje spekulacje spekulacjami, a rzeczywistość praktycznie się nie zmieni, na co wskazują ostatnie wypowiedzi prezesa NFZ Filipa Nowaka na ten temat:
Podał przykład prostatektomii robotowej, która stała się bardzo "popularna i modna".
- To jest nowy produkt, który na początku był pilotażem, a teraz jest w świadczeniach opieki zdrowotnej i obserwujemy bardzo dynamiczny wzrost liczby wykonywanych świadczeń, a także bardzo szybkie przejście od metod laparoskopowych, czy też - rzadziej - klasycznych, w stronę robotyki. Także z uwagi na interwencje związane z minimalnym wynagrodzeniem, widzimy bardzo dynamiczny wzrost ceny tych świadczeń. Zaczęło się od ok. 19-20 tys. zł, a dziś po niecałych trzech latach cena wzrosła do ponad 30 tys. zł - mówił Filip Nowak.
Dodał, że wzrosła liczba interwencji chirurgicznych, podczas gdy nowotwory prostaty leczy się też często radioterapią, chemioterapią, skojarzonym leczeniem, a metoda chirurgiczna jest jedną z kilku. Tymczasem można mówić wręcz o "wystrzale" chirurgii robotowej.
Takiego "wystrzału" - jak dodał prezes Funduszu - nie ma w przypadku wykorzystania chirurgii robotowej w raku jelita czy raku szyjki macicy w ramach finansowania ze środków NFZ. Może to wynikać z tego, że nie ma jeszcze tak wielu ośrodków, które się w tym specjalizują.
W zakresie wykorzystania chirurgii robotowej w urologii prezes AOTMiT mógł już zebrać dane kosztowe i zaproponować nową wycenę.
- I ta wycena będzie wprowadzona od 1 lipca. Cena tego świadczenia to będzie ok. 29 tys. zł - zapowiedział.
...