W sieci furorę robi artykuł na temat: jak zarobić pierwszy milion. Recepta sprowadza się do założenia plantacji i po ośmiu latach i sprzedania uprawianych choinek... Zawsze śmieszyło mnie, że tego typu "objawienia" zyskują takie zainteresowanie. Brak rozeznania w sposobie uprawy i faktycznych nakładach na jej prowadzenie wydrenował już niejedną kieszeń, ale może być też źródłem satysfakcji, przy racjonalnym podejściu do zagadnienia. Co sądzicie o przyszłości tego segmentu rynku w Polsce, w świetle zwijających się plantacji duńskich, trwających plantacji niemieckich i bumie plantacji choinkowych w Polsce? A może nie warto bawić się w plantacje, skoro można, w całkiem przyzwoitej cenie, kupić na plantacji kwatery z choinkami gotowymi do wycinki?