Kliniewski lubi drobne przyjemności. Cieszy się, gdy w jego ulubionym hotelu obsługa mówi mu po imieniu, a kelner w restauracji pamięta, co najchętniej zamawia. Jak choćby żeberka z baru Mesa w berlińskim Grand Hyatt. Ale kiedy nie pracuje od rana do wieczora, najlepiej czuje się na południu Francji. Lubi spędzać wieczory w winnicach, degustować regionalne sery. Nawet swojego buldoga francuskiego nazwał BB na cześć aktorki Brigitte Bardot