Czy tu kiedykolwiek emisja miała dokapitalizować spółkę środkami na rozwój? Zawsze był ten sam schemat:
Emisja-akwizycja jakiegoś wybrakowanego podmiotu z domniemaniem, że to jakiś słup. Słup czasem przejmował inny słup. Te potencjalne 40 mln przejdzie przez kilka rąk i finalnie wróci do właścicieli ukrytych pod firmą w Teksasie, Estonii czy innym Singapurze. W ksiegach kilku firm wykazana przez jakiś czas jest wartość 40 mln, a po kilkunastu miesiącach odpis aktualizujący wartość do zera. Prasa szeroko się rozpisywała o tym procederze. Dlaczego teraz coś miałoby się zmienić?