Nakamichi Corp Bhd, niegdyś firma działająca w branży drzewnej i formalnie znajdująca się w stanie upadłości, niespodziewanie zainwestowała aż 146 milionów dolarów w spółkę Aktau Transit LLP – kazachstańską firmę posiadającą koncesję na wydobycie ropy. Co istotne, w Aktau Transit udziały posiadała również spółka Petrolinvest.
Pojawia się pytanie: skąd firma będąca na granicy bankructwa mogła pozyskać tak ogromne środki na inwestycję? Wszystko wskazuje na to, że Nakamichi mogła pełnić jedynie rolę „wydmuszki” – podmiotu formalnie niezależnego, lecz faktycznie sterowanego przez określoną grupę ludzi i wykorzystywanego do transferu lub ukrywania kapitału.
Aktau Transit została wycofana z giełdy w 2017 roku. Do 2025 roku spółka borykała się z poważnymi problemami formalnymi – brakowało kluczowych dokumentów, przez co nie mogła publikować obowiązkowych raportów okresowych. Co ciekawe, analogiczne problemy występowały w polskiej spółce Petrolinvest, co rodzi podejrzenia, że za oboma podmiotami mogła stać ta sama grupa interesów.
Co łączy malezyjską spółkę Nakamichi z Kazachstanem i Polską? Warto przypomnieć, że Polska i Malezja były w przeszłości powiązane zakulisowymi operacjami, prowadzonymi m.in. przez służby wojskowe (WSI), również w kontekście handlu bronią. Jak wiadomo, w strukturach Petrolinvestu obecni byli ludzie powiązani z rodzinami byłych funkcjonariuszy tych służb.
Powstaje zatem uzasadnione pytanie: czy środki zainwestowane przez Nakamichi w Aktau Transit nie pochodziły w rzeczywistości z innego źródła – powiązanego np. z ukrytym kapitałem Petrolinvestu lub pokrewnych struktur? Być może od samego początku celem było stworzenie pozoru działalności gospodarczej, by uzyskać finansowanie i wpływy z potwierdzonych złóż Aktau Transit, które już wcześniej były rozpoznane i udokumentowane. Petrolinvest byłby wtedy jedynie dawcą kapitału, pralnią pieniędzy.
Trudno uznać to wszystko za przypadek. Zbieżność wydarzeń, powtarzające się schematy działań i ci sami ludzie w tle sugerują, że mamy do czynienia z celowo zaprojektowaną strukturą. Rola zarządów i prezesów w tych firmach wydaje się jedynie formalnością – fasadą, za którą stoją prawdziwi decydenci.
Pozostaje mieć nadzieję, że mniejszościowi akcjonariusze zostaną ostatecznie potraktowani uczciwie, a całe przedsięwzięcie zostanie rzetelnie rozliczone.....