Ciężko jest się cieszyć z wyników, gdy już wiemy, że kolejny kwartał jest kryzysowy. Jako jedna z niewielu linii lotniczych weszliśmy jednak w kryzys z zasobem gotówki, bez większego zadłużenia. Inne linie pracujące w segmencie B2C miały problem, bo ich model biznesowy polega na pozyskiwaniu gotówki ze sprzedaży biletów na przyszłość i w momencie nagłego zatrzymania zostają z długiem wobec pasażerów — mówi Grzegorz Polaniecki, prezes Enter Air.
Spółka wystąpiła o wsparcie z tarczy antyryzysowej PFR — liczy, że dzięki temu utrzyma lub umocni pozycję.
— W sześć miesięcy zbankrutowało kilku naszych konkurentów, z rynku europejskiego zniknęło ponad 200 samolotów, a wielu innych konkurentów nadal jest w niepewnej sytuacji i mogą być zmuszeni do poddania się lub przynajmniej redukcji zasobów — twierdzi Grzegorz Polaniecki.
Zapewnia, że spółka jest przygotowana na najgorszy scenariusz.
— Zawsze w kryzysie rośliśmy ponadprzeciętnie szybko, a w ciągu ostatnich 10 lat nie pamiętam, byśmy mieli dwa spokojne lata pod rząd — mówi szef Enter Air.