Sobota, umiarkowana pora ranna. Miejsce eksperymentu, wielkopowierzchniowy sklep spożywczy typu codziennie niskie ceny, zwłaszcza w sobotę. Podmiot eksperymentu klienci sklepu.. Otwarte dwie kasy z obsługą kasjerek i dwa wianuszki klientów, oraz cztery kasy zwane automatycznymi w dogodnym miejscu. Początek eksperymentu, trzy kasy automatyczne zajęte przez klientów. Zajmuję czwartą kasę. Po krótkim czasie trzy kasy się zwalniają, a za moimi plecami stanęła w kolejce klientka. Po krótkim czasie za tą panią ustawił się następny klient i po chwili jeszcze jeden. Eksperyment w toku, kolejka klientów o wyglądzie nie wyróżniającym się pilnie obserwuje moje ruchy. Spowalniam ruchy i obserwuję powolne zniecierpliwienie obserwujących. W dalszym ciągu trzy kasy wolne, ale uwaga kolejki skupia się na mnie. Podchodzi następny, czwarty klient i pyta czy ktoś chce skorzystać z wolnych kas. Nagle ruch, przepychanki do wolnych kas byłych klientów stojących za moimi plecami i zagadkowy uśmieszek czwartego klient. Czterech klientów i rozkład owiec do myślącego 75% do 25%, czyli w rzeczywistości 80% do 20%, gdyż 5 % nie kupuje żywności w sklepach, bo jedynie preferuje zakąski. Rozkład inwestorów na giełdzie jest odwrotny jak w tym sklepie.Jest jedynie 20 % owiec i patologii ze swoimi męczącymi frustracjami, oraz 80 % pełniących rolę inteligentnych psów pasterskich i oczywiście baca z juhasami, którzy wiedzą na którą halę będą prowadzić stado owiec, zwłaszcza tych spoza giełdy. Jeszcze trochę wysiłku z przejściem na halę i pełny wypas i strzyżenie owiec.