Dzień dobry,
znów kompletny brak odniesienia do zawartej ugody z dnia 14 grudnia 2010 r.
Proszę pozdrowić swoich kolegów z Vivendi, Panie Administratorze spółki Elektrim S.A. cokolwiek to znaczy.
Zawsze myślałem, że spółkę reprezentuje zarząd ewentualnie syndyk masy upadłości, ale co ja tam wiem…
Wartość akcji w tamtym czasie się wahała pomiędzy 6 a 7 złotych, tak więc odpowiadając na zaproszenie tak czy siak mógł wyjść z inwestycji z 200% zyskiem
Akcje Elektrimu posiadam dużo wcześniej niż GA i były wycenianie na 152 zł przez Obligatariuszy w tym czasie, zatem wielokrotnie przewyższały wartość określaną na giełdzie. Przy czym ja nie handlowałem akcjami w cenie 6 zł, a nawet dziecko wie, że wartość akcji określona na GPW nie koniecznie odzwierciedla rzeczywistą wartość akcji spółki.
Ja niczego Wam nie zabrałem, ani też niczego Wam tutaj nie obiecałem.
Tak?, to dlaczego nie mogę handlować moimi akcjami na publicznej Giełdzie Papierów Wartościowych, znając majątek spółki oraz treść ugody i innych umów zawartych w jej wykonaniu ?
Jak to się stało, że tej "wielokrotności" nie widzieli wierzyciele, sędzia komisarz, nadzorca sądowy, KNF, banki, ówczesny zarząd, audytorzy, oraz akcjonariusze, którzy sami na GPW handlowali i wyceniali akcje po 6 zł za walor.
A to się często zdarzało i nadal się zdarza, ale dobrze, że Pan nawiązuję do upadłości. Wszystko w swoim czasie. Muszę przy tym dodać, że żadne likwidacje spółek cypryjskich i innych, nawet przez ich połączenie, upadłość etc. nic tutaj nie dadzą.
Natomiast, w moim przypadku, sprawy zaszły już za daleko, zarówno w sensie prawnym jak i medialnym. Zatem, z przykrością musze poinformować, że wszystkie pytania, wątpliwości proszę kierować, od teraz, na „Bedryczów”.