W tamtym i tym roku próbowałem. Wam, to powiedzieć, ale Wy fachowcy od kolei i PKP CARGO wiecie LEPIEJ.
Tutaj, jeden z komentarzy pod artykułem o złomowaniu loków :
"Zosia Kryś bo cargo jeździ nimi LUZEM. Potworna bolączka cargo. Ktoś powie luzem mało pali. Ale licznik kilometrów do napraw leci, naprawy kosztują a czas też jest cenny u pracowników obsługujących takiego luzaka i czas w którym lokomotywa nie zarabi. Oni w 12h zmiany przejeżdżają 70-170 kilometrów i wracają luzem. I tak z jednego zarabiającego składu na odcinku 150 nawet kilometrów np. lokomotywa pokonuje 600km!!!!. Najpierw go prowadzi, potem wraca luzem alby obsada sobie poszła i gdy ten skład wraca znowu przyszła pojechała luzem te 150km i wróciła z pustym też nie zarabiającym składem. Prywaciarze w 12h jadą 200-350km i nie wracają luzem. Oni jadą z składem w jedną stronę trasę, obsada na nocleg i po 12h po rozładunku formują i wracają i mogą ładować się na drugi kurs. W cargo nie dość że to wszystko trwa więcej niż 1 kurs jedna noc a jeden rozładunek jeden dzień to jeszcze jest główna bolączka nr.2. Jazda maszynista+pomocnik i do tego 3 osoba jest ustawiacz/rewident. W prywaciarzach jest sam maszynista, ewentualnie gdy trzeba to rewident. W życiu pomocnik maszynisty. I taka niegospodarność to jest dały ich problem. No i bolączka 3 to trasowanie na około, pociągi nadklądają na porządku dziennym 80km co najmniej, w standardzie nikogo nie dziwiącym jest do 150km nadkładania trasy. Ale osiągi maksymalnego wydłużenia trasy bez powodu to dużo więcej niż 150km. I oni jadą na około i podmieniają co te właśnie 70-170km. I każdemu maszyniście płacą za 12h, to samo pomocnikowi. To trwa, kosztuje i się nie opłaca."