48 godzin i będziemy w innym świecie
Link bezpośredni: http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,...
Rozmowa z Kennethem Goldsteinem, głównym ekonomistą Conference Board w Nowym Jorku
Czy plan Henry'ego Paulsona był aż tak zły, że trzeba go było odrzucić?
- Nie wiem, czy plan Paulsona był dobry czy zły, w każdym razie był konieczny. Kongres odrzucając go, z jednej strony ograniczył pole manewru, z drugiej zaś - stworzył sytuację, w której potencjalne straty mogą być nieograniczone. Sytuacja jest bardzo poważna i to nie tylko dla samych Stanów Zjednoczonych. Kryzys ma charakter globalny.
Czego można się teraz spodziewać, jeśli plan nie zostanie przyjęty?
- Jeśli popatrzymy na sytuację na rynkach i notowania giełdowe - znaleźliśmy się w sytuacji, gdy praktycznie uzyskanie kredytów stało się niemożliwe. Nieliczne instytucje, które mają środki do udzielania kredytów, stały się niezwykle ostrożne. Stwarza to potencjalnie kryzysową sytuację nie tylko na rynku wewnętrznym. Istnieje niebezpieczeństwo, że problem rozprzestrzeni się na całą globalną gospodarkę. Na razie banki centralne - amerykański, japoński, europejski pompują pieniądze w rynek, usiłując podtrzymać jego płynność i aby odmrozić rynek kredytowy. Nie zdziwiłbym się, gdybyśmy w najbliższym czasie byli świadkami "alarmowych" cięć stóp procentowych, nie tylko przez Rezerwę Federalną, ale także przez Europejski Bank Centralny - tylko po to, aby zapobiec implozji rynków finansowych.
Czy nie sądzi pan, że dla Kongresu to też był zimny prysznic i jednak dojdzie na Kapitolu do uchwalenia jakiejś wersji planu ratunkowego, choć może niekoniecznie w kształcie wynegocjowanym przez Paulsona i swoich liderów?
- Prawdopodobieństwo jest wciąż bardzo wysokie. Wystarczy pozyskać 13 głosów w Izbie Reprezentantów, aby przeważyć szalę. W Kongresie znajdzie się nieco ponad tuzin demokratów, którzy zatkają nos z obrzydzenia i zagłosują za planem Paulsona. Nie trzeba nawet przekonywać republikanów. Istnieje więc duża szansa, że ustawa będzie znów głosowana. Daję na to 48 godzin. Jeśli nie usłyszymy o tym do środy, będzie to oznaczać, że znajdziemy się w zupełnie innym świecie.
I bez planu Paulsona będzie to zmiana na gorsze
- Nie ma takiej możliwości, aby coś wówczas mogło się zmienić na lepsze.