Po ostatnim materiale jaki przeczytałem nasuwają się tylko jedne wnioski: Pani redaktor trzęsie majtkami bo Pan Osiecki wychodzi na wolność za trzy tygodnie a tu KNF nie może postawić żadnych zarzutów, sprawa w prokuraturze, przeciwko Pani redaktor, a tu nie ma dowodów więc szuka, domniemuje i próbuje kogoś przekonać do siebie. Kogo? Któż to wie. Fakt jest taki, że żal mi tej Pani, bo mam dziwne odczucie ze za to co zrobiła wielu ludziom swoimi artykułami, okazuje się że tylko plotkami przyjdzie jej srogo zapłacić. I szczerze mówiąc nie żal mi jej i czekam na dalszy rozwój sytuacji.
Jak dla mnie to takie pierdo-lolo, ktoś komuś powiedział że ktośtam cośtam i kręcimy aferę. Nie możemy powiedzieć kto, bo tajemnica dziennikarska, nie możemy powiedzieć co, bo przepisy.
Osobiście mam nadzieję, że jeśli na swoje twierdzenia pani nie ma żadnych dowodów to że ją uwalą finansowo srogo - nie dlatego że popełniła głupi błąd pierwszym artykułem, a dlatego że w to brnie. No a jak ma dowody to pytanie dlaczego nie idzie z tym do prokuratury tylko redakcji...
to po co to w ogóle dotykasz jak to śmierdzi ?Pisanie o tej fryc i jej twórczości jest żałosne-gebelsowska propaganda z f-my Axel Springer.Rudy sprzedał media frycom i teraz mamy szambo-szkalują wszystko co się da jak totalna.