dziś po raz 3 odwiedziłem sklep Dayli. Poprzednio byłem miesiąc temu. Co mnie zaskoczyło? Więcej towaru :) i aż 3 Panie zatrudnione w Dayli. Kupiłem JAKieś tam pierdoły za około 20 zł i podszedłem do kasy. Oczywiście trochę chciałem się dowiedzieć od środka, JAK to wszystko wygląda. Mój optymizm nie trwał długo. Otóż towar jest, ale z zamykanych sklepów. Nie ma totalnie kasy na nic innego. Pani pracująca od samego początku w Dayli, a wcześniej w poprzednim bankrucie, powiedziała, że kiedyś towar sam się sprzedawał. Wszystko było REWELACYJNIE. I teraz też byłoby tak samo, tylko....po prostu BRAKUJE TOWARU. Wlałem w ich serca trochę optymizmu, że będzie ok, a MAJ przyniesie nowe rozdanie. Podziękowałem i wyszedłem obiecując, że w maju wrócę :) A! I Panie mają nadzieję, że PinoKKio spędzi kilka łądnych lat za kratami, bo położyć taką firmę to rekord świata. Miłego dnia
Ja utknąłem na obligach. Wiecie co mnie wkurza, to że zamknęli sklep internetowy. U mnie nigdy nie było Dayli, ale w zeszłym roku nawet przed świętami robiłem co miesiąc zakupy za 100 zeta w internetowym. W 2016 kupiłbym u nich za min. 300 ale nie mogę, więc z musu kupuję w Rossmanie.