Jestem umoczony w te akcje na długie lata. Inwestuję w Armaturę od ponad 2 lat. Gdy kurs zbliżał się do około 3,2 - trzeba było wywalać. A tak po spadku poniżej 2 PLN uśredniałem przekonany, że spadek wynika z niskiego free-float. Uśredniałem, uśredniałem i mam grubo w plecy. Ale wierzę, że za jakiś czas budowlanka wróci do łask. A wtedy za Armaturę kupię sobie dom. Na razie zbieram dalej.
to jeszcze sobie poczekasz bo kryzys w budowlance tak naprawdę dopiero się zacznie w przyszłym roku - największa od lat podaż mieszkań i pow biurowej nie wróży nic dobrego
Mam świadomość tego. Dlatego przez cały czas skupuję. Tu raz tysiąc sztuk, tutaj dwa tysiące. Oczywiście nie jest to moja jedna jedyna inwestycja. Mam środki zabezpieczone w gotówce i funduszach. Oprócz tego mam dwa inne walory, ale o znacznie mniejszym zaangażowaniu niż Armatura.
,,,,, i tak trzymajmy. Ja już raz nie wytrzymałem i sprzedałem ze stratą. Potem odkupiłem po PLN 1.77/szt w nadziei na dywidendę. Po powrocie z Chorwacji zacznę skupywać i uśredniać cenę. Pozdro.
Każdy pilnuje własnej kasy ale niestety panowie popełniacie podstawowy błąd w inwestowaniu. Ładujecie coraz więcej kasy w jedną spółkę powiększając tym samym stratę i mieszając wolną (dobrą) kasę z tą umoczoną. Trudno teraz radzić co z tym robić ale nigdy nie można mieć pewności co dalej ze spółką czy na świecie się wydarzy...
Ja się z Tobą w zupełności zgadzam. Tylko że w przypadku tej spółki widać ewidentnie grę pod zbicie kursu w celu przejęcia pakietu większościowego. Przecież dzienne obroty na tej spółce są znacznie mniejsze niż ilość akcji w moim portfelu. To jest absurdalnie niska płynność. Nic nie wskazuje na złą sytuację spółki. Fakt - branża budowlana ma się fatalnie, ale czy to właśnie nie jest okres do robienia zakupów?
Pamiętam czasy, kiedy Optimus kosztował po 35 PLN. Ja stałem się jego właścicielem po około 50 PLN, żeby sprzedać po nieco ponad 300 PLN. Po sprzedaży bardzo żałowałem, gdyż kurs szybował w górę, a popyt znacznie przerastał podaż. Wtedy była hossa internetowa. Z czasem żal zamienił się w radość ze zwycięstwa. Podejrzewam, że wielu z tych, którzy kupowali powyżej 300 PLN, do dzisiaj spłacają kredyty.
Nie powiem, że jestem wszechwiedzącym inwestorem, bo tak nie jest. Jestem domorosłym analitykiem, który zna smak zarobku na giełdzie, ale i znana mi jest gorycz porażki. Natomiast w inwestowaniu nigdy nie kieruję się książkowymi poradami doradców inwestycyjnych, z prostego powodu: Pokaż mi bogatego doradcę inwestycyjnego. Ale tak naprawdę bogatego.
Nort. Zgadzam się z Tobą, że nie można mieć pewności co dalej. Ja ryzykuję. Mam wirtualną stratę. Dopóki jest ona stratą wirtualną, jest szansa na wyjście z tarczą. Pozdrawiam serdecznie
PZU ma dupie tą spółkę. Chętnie by się jej pozbyli, ale nie potrafią wykorzystać potencjału, więc wydrenują ją z kasy w formie dywidendy i zostawią jak szmatę.