Szacowana łączna wartość netto portfela kontraktów Grupy Kapitałowej POL-AQUA
pozostająca do zrealizowania w roku 2010 i latach następnych na koniec marca 2010r. wynosi
1.791,5 mln zł.
no dobrze , ale czy wiesz że mają podpisane umowy tak żeby wychodzić na zero podam przykład umowa na narodowy była na zero ale wygrała firma która dopłaci do stadionu , jak chcesz to poli robi w piasecznie , ten kontrakt Stefański podpisał też po cenie tylko materiału dlaczego napełnił tak portfel , bo on już pozbył firmy z pełnym portfelem zamówień , byłem akcjonariuszem i zrobiłem co prezes sprzedałem po 26,5 wszystko .Teraz w tym roku nie liczcie na dobre wyniki , co nie zmienia faktu że jest to dobra fima .
NIe do końca jestem przekonany, że firma działa na granicy zarobku / inwestycji. Takie działanie zarządu nadaje się dla prokuratury - można byłoby przedstawić zarzut o działanie na szkodę firmy. I rzecz jasna dotyczy też to wydarzeń z przeszłości, czyli zawsze można byłemy prezesowi proces zrobić.
Oczywiście - czasem można do interesu dopłacić, co by pokazać innym, że co firma "może". I że warto się z nią liczyć...
Ja na razie spokojnie na to patrzę - spodziewałem się słabego 1Q, zima była sroga. Jeśli 2Q będzie słaby, to źle się w firmie dzieje i trzeba się ewakuować.
Wygląda na to, że spółka jest bankrutem, brak płynności finansowej, co widać w przepływach pieniężnych. Jestem wkurwiony, bo pół roku temu ją kupiłem po 21 zł za akcję, tydzień temu dobiło do tej ceny, a dzisiaj 16 zeta - śmiech na sali. Hiszpanie wsadzili nas na ładną minę :((
Pola jest raczej nadpłynna - CFPS za 2009 na poziomie 1,3 zł, co wywindowało i tak silną pozycję gotówkową do abstrakcyjnej kwoty 182 mln zł (16 proc. całego majątku). Już samo to pokazuje, że straty przedstawione w raporcie rocznym są papierowym. Z drugiej strony całkiem rozsądna była decyzja z I kw. o redukcji tej pozycji do 53 mln zł, bo ścięto zobowiązania o 86 mln zł, a koszty finansowe o 2 mln zł mimo wzrostu zadłużenia kredytowego. To chyba pierwszy pozytywny efekt pojawienia się Dragadoss - z mocnym akcjonariuszem nie trzeba trzymać takiej kasy w firmie, poza tym i banki lepiej patrzą już na budowlankę.
Nie ukrywam, że i mnie mocno zaskoczyło to, co na Poli się dzieje tym bardziej, że wcześniej miałem o tej firmie dosyć dobre zdanie. I zmieniać nie chcę, ale pieniądze lecą w dół, niestety. Przeczekałem wcześniej wiele (choćby to sprzed paru miesięcy), to i to na razie wytrzymuję, chociaż łatwo nie jest. To znaczy - zawsze na spadkach łatwo nie jest, na wzrostach - prościej :)
Ktoś napisałem na innym forum, czy też to był analityk, że Pola budowała portfel zamówień w okresie ostrej konkurencji cenowej podczas gdy inne firmy budowlane zrobiły to rok, dwa wcześniej, kiedy marże były solidniejsze. Ale także ktoś napisał, że Pola jest bankrutem i że dokłada do interesu - nie chce mi się jednak wierzyć, że firma działa po to, żeby tylko coś robić i finansować innych! Ktoś też twierdził, że Stefański sprzedał Polę z portfelem pełnym zamówień, ale o niskich marżach, więc po prostu niejako oszukał Dragadosa. No ale Dragados - co, doświadczenia w budowaniu nie ma? Nie analizował portfela zamówień? W Poli nie ma analiz, ile firma zarobi na inwestycji? Gdyby traciła, to się nadaje do podania zarządu - także byłego - do prokuratury i oskarżenie o niegospodarność.
Co do strat związanych z powodzią. Tak, budowa Mostu Północnego ewakuowana, ale nie znaczy, że nic tu się nie dzieje. Na trasie dojazdowej roboty trwają w najlepsze. Po prostu kilka dni przestoju przy samej Wiśle - ot wielka strata. Pola i tak goni i wg władz Warszawy - wykonuje plan terminowo, a nawet jest wcześniej.
Z kolei po powodzi - będzie mnóstwo przetargów dot. odbudowywania choćby dróg i mostów, więc i Pola kontrakty znajdzie - jestem przekonany.
Polecam wszystkim dokładne, na spokojnie - przeczytanie raportów: zarówno za 2009, a także za 1Q. Druga sprawa - co jutro będzie na GPW, tego nikt nie wie. Być może dalszy ciąg wyprzedaży, bo w ciągu tych ostatnich dni (powiedzmy od poziomu 22) zmieniło właściciela ok. 500 tys. papierów. Z kolei wzrosty od 15 zł do 23 były wygenerowane większym popytem, więc są wśród akcjonariuszy także te osoby, które niedawno zakupiły i teraz tracą. Są także ci, którzy jeszcze dwa dni temu ciesząc się, że w promocji kupili po 19 - teraz płaczą albo już sprzedali.
Ja bym nie płakał, z giełdą zawsze jest tak, że najgorsze decyzje podejmuje się w emocji.
mic , ja nie pisałem co robi stefański po prostu znam ludzi z branży znam realia a że udostepniłem tą wiedzę to wielkie sorry . Mogę napisać wiecej ale po co sami podejmujecie decyzję .
no i MIC wykrakałem , a pisałem że ten portfel zamówień to ściema teraz żeby robota była opłacana to podwykonawca musiał szukać oszczędności , sprawa jest rozwojowa ....
ja się zapakowałem po 13 do pełna na SGN , nie naganiam nie polecam ale zwracam uwagę na niedoszłego bankruta który będzie przez następne 12 miesiecy odrabiał .......i zarabiał kaskę
Ciekawy artykuł do przeczytania. Stary ale wart przemyślenia?
Sztuczne zaniżanie wyników finansowych często poprzedza ogłoszenie wezwania
Sztuczne zaniżanie wyników finansowych, prowadzące do spadku kursu spółki, często poprzedza
ogłoszenie wezwania przez zagranicznego inwestora. O takie działanie mniejszościowi
akcjonariusze ostatnio posądzali m.in. Accionę i ING. Po dużych stratach Okocimia
do ofensywy przystąpił też Carlsberg.
- W przypadku Okocimia pogorszenie wyników to rezultat spadku udziału w rynku. Inwestor strategiczny nie przejawiał dotychczas zainteresowania wzrostem wartości spółki. Natomiast w innych firmach polityka strategicznych akcjonariuszy wobec mniejszościowych inwestorów pozostawia wiele do życzenia - powiedział PARKIETOWI Adam Chełchowski, wiceprezes PTE Winterthur. Dodał, że w ostatnich latach często mieliśmy do czynienia z celowym zaniżaniem wartości spółek. - Akcjonariuszom strategicznym można zarzucać stosowanie cen transferowych, pobieranie opłat za dostarczony do polskiej spółki know-how, często określonych jako procent od sprzedaży. Wtedy zwiększenie przez spółkę sprzedaży zapewnia inwestorowi zysk, którego "nie starcza" dla pozostałych akcjonariuszy - powiedział A. Chełchowski.
Andrzej Kosiński, doradca inwestycyjny ABN Amro Asset Management, uważa, że inwestor strategiczny, realizując długoterminowe cele, często przystępuje do porządkowania bilansu spółki, co z reguły wiąże się z pogorszeniem jej wyników. - Nie zawsze podoba się to małym akcjonariuszom o krótszym horyzoncie inwestycyjnym, którzy zaczynają wówczas sprzedawać walory. To zachęca głównego udziałowca do dalszych zakupów akcji - dodał.
Acciona w połowie 1999 r. kupiła ponad 24% akcji Mostostalu Warszawa po 25 zł. Wyniki spółki od razu zaczęły się pogarszać. W 1999 r. jej zysk netto wyniósł tylko 0,1 mln zł, podczas gdy rok wcześniej sięgał prawie 14 mln zł. Po 3 kwartałach 2000 r. strata firmy wynosiła już 22 mln zł. Inwestorzy pozbywali się akcji Mostostalu Warszawa, a wycena firmy systematycznie się obniżała.
Na początku stycznia br. kurs spółki spadł poniżej 10 zł, do najniższego poziomu od wiosny 1996 r. Trzy tygodnie później Acciona ogłosiła wezwanie na prawie 25% akcji Mostostalu Warszawa z ceną 14 zł. Przyjmowanie zapisów rozpoczynało się 7 lutego. Dwa dni wcześniej spółka opublikowała raport za cztery kwartały 2000 r., w którym wykazała blisko 54 mln zł straty. Powodem tego było m.in. utworzenie rezerw na 41 mln zł. Po takich wynikach większość analityków zalecała sprzedaż akcji Mostostalu Warszawa. Wezwanie zakończyło się sukcesem.
Po słabych wynikach Okocimia i spadku jego wartości na zwiększenie udziałów w spółce zdecydował się Carlsberg. Duńczycy ogłosili wezwanie na pozostałe poza jego kontrolą 49,99% akcji browaru z ceną 16,25 zł. W 1996 r. obejmowali emisję serii C po 18,2 zł. Potem na giełdzie kupowali akcje nawet po 25 i 30 zł. - Uważam, że w wezwaniu proponujemy atrakcyjną cenę. Jest ona o 36% wyższa od średniego kursu za ostatnie 6 miesięcy i o 30% wyższa od kursu z 7 maja, czyli dnia poprzedzającego wydanie zgody KPWiG na przekroczenie przez Carlsberg 50% głosów - powiedział Torben Kjaer, dyrektor generalny Carlsberga ds. inwestycji w Polsce. Zaznaczył, że cena nie będzie podwyższana.
Spekulacje o tym, że Carlsberg nie zadowoli się posiadanym pakietem akcji Okocimia, pojawiały się na rynku od dawna. Duńczycy jednak zwlekali z decyzją o przekroczeniu progu 50% głosów. Tymczasem z roku na rok wyniki Okocimia były coraz gorsze. Ze względu na rosnące koszty sprzedaży oraz koszty zarządu i tworzone rezerwy spółka w 2000 r. poniosła blisko 30 mln zł straty netto (pozostałe koszty operacyjne wyniosły 44 mln zł, a rok wcześniej tylko 12 mln zł). Strata po I kwartale przekroczył 6,6 mln zł. Kurs akcji Okocimia, który jeszcze w lipcu ub.r. oscylował wokół 20 zł, spadł do 9,9 zł w połowie marca, osiągając najniższy kurs od połowy 1993 r. Coraz niższa wycena zachęciła Duńczyków do ofensywy.
- Zawsze są inwestorzy, których cena w wezwaniu nie zadowala. Carlsberg zachował się jednak "w porządku". Przy kursie 10 zł mógł ogłosić warunkowe wezwanie z ceną ok. 12-13 zł. Pewnie spotkałoby się ono ze sporym odzewem, zwłaszcza po słabych wynikach. Przy cenie 16,25 zł Duńczycy mogą zwiększyć udziały nawet do ponad 90% - powiedziała PARKIETOWI Bogna Sikorska, analityk CDM Pekao SA. Niezadowoleni z ceny podkreślają, że Okocim nie ma dużego zadłużenia (zobowiązania 30 mln zł, kapitały własne ok. 350 mln zł) i posiada prawie 107 mln zł w papierach wartościowych. Ma też cenne nieruchomości w Krakowie, ze sprzedaży których mogły otrzymać ok. 40 mln zł.
Okocim jednak, w przeciwieństwie do m.in. BSK, nie ma silnej grupy inwestorów finansowych, którzy żądaliby podwyższenia ceny. Mniejszościowi akcjonariusze tego banku utworzyli koalicję, której celem było doprowadzenie do podwyższenia ceny w wezwaniu ogłoszonym przez ING (265 zł). Analitycy twierdzili, że jest ona jedynie korzystna dla spekulantów, ponieważ w porównaniu z ostatnimi notowaniami BSK była o około 20% wyższa od kursu giełdowego.
Nie zgadzali się na nią akcjonariusze długoterminowi, w tym fundusz Templeton. Twierdzili, że dotychczasowe zyski BSK były zaniżane poprzez tworzenie znaczących rezerw. Według Templetona, realnie, w ujęciu dolarowym, cena oferowana w wezwaniu przez ING była o 25% niższa niż ta, po której ING kupił akcje w 1996 r. Od czasu wejścia ING do BSK zysk banku w ujęciu dolarowym spadł o ponad 70%. Natomiast w tym czasie dynamika wzrostu rachunków detalicznych należała do najwyższych w polskim sektorze bankowym.
ING odniósł jednak sukces w wezwaniu. Obecnie jego udział wzrósł do 74,1%, z około 55%. Przyczynił się do tego Skarb Państwa, który odpowiedział na ofertę ING.
- Postawa Skarbu Państwa, który swoim postępowaniem obniża ocenę rynku przez drobnych akcjonariuszy, jest co najmniej niewłaściwa. Najgłośniejszym przypadkiem była decyzja sprzedania przez resort pakietu akcji BPH po cenie 480 zł wobec 230 zł oferowanych drobnym inwestorom. Takie postępowanie szkodzi wizerunkowi giełdy. Coraz częściej jest ona postrzegana jako miejsce, gdzie na straty są narażeni głównie drobni akcjonariusze - powiedział wiceprezes PTE Winterthur Adam Chełchowski (na fot.).
Jego zdaniem, pod względem formalnym resortowi skarbu nic nie można zarzucić. - W końcu niemal z każdej decyzji inwestycyjnej można się wytłumaczyć. Jednak po instytucjach takich, jak SP, należałoby oczekiwać nie tylko maksymalizacji zysku, ale szerszego spojrzenia na rynek - dodał.
z raportu za 2009 r
Pozostałe koszty operacyjne, zamknęły się w roku 2009 kwotą 63.178 tys. PLN. Główną
pozycją w tej grupie kosztów (72,8%) jest aktualizacja wartości aktywów finansowych (głównie
naleŜności) wynosząca 45.980 tys. PLN.
!!!!!!!!!!!!Grupę innych kosztów operacyjnych kształtują w głównej mierze utworzone rezerwy.!!!!!!!!!!
Po pierwsze - przed chwilą było ponad 23 zł, więc może i dobrze, gdyby wezwali, bo muszą po max cenie z pół roku, albo nawet roku...
Dla mnie - ostatni spadek jest naturalną koleją rzeczy po tym, jak inwestorzy zostali totalnie zaskoczeni. Każdy zsumował sobie raporty kwartalne za 2009 r. i wyszło - zysk. A raport roczny mówi o dużej stracie - nawet jeśli tylko księgowej, to jednak stracie w pozycji: zysk/strata. To działa na wyobraźnię i efekt mamy taki, że przez 4 dni spółka spadła o ponad 20 procent. Każda by spadła po takiej informacji.
Prace jednak trwają, po powodzi przyjdą nowe kontrakty. A najważniejszy w tej chwili jest raport za 2Q. Cenowo - wydaje się teraz, że to dobra okazja do zakupów - może nie raptownych, ale powoli można to robić.