W konflikcie o sukcesję w imperium twórcy Polsatu nadal jest impas. Być może sąd wyznaczy kuratora dla fundacji kontrolujących majątek miliardera. W tym tygodniu córka Zygmunta Solorza rozmawiała z ojcem.
W poniedziałek sąd w Vaduz (Liechtenstein) zebrał się, by rozpocząć procedurę rozstrzygnięcia sporu o to, kto aktualnie zarządza Grupą Polsat Plus. Dzieci Zygmunta Solorza – Aleksandra, Tobias i Piotr – powołując się na decyzję ojca z 2 sierpnia 2024 r., uważają, że twórca Polsatu przekazał w ich ręce zarządzanie dwoma fundacjami, które kontrolują większościowe pakiety spółek Solorza. Obie fundacje są zarejestrowane w Liechtensteinie. Solorz chce się z tej decyzji wycofać. Wspiera go obecna żona Justyna Kulka i prawnik Jerzy Modrzejewski.
Chodzi o TiVi Foundation i Solkomtel Foundation. Pierwsza skupia media i spółki telekomunikacyjne (Telewizję Polsat, Polsat Cyfrowy, Polkomtel, Netię), druga – spółki energetyczne. takie jak Zespół Elektrowni Pątnów Adamów Konin, PAK Energia Jądrowa, Elektrim. Solorz jest beneficjentem rzeczywistym obu, czyli ich właścicielem i głównym udziałowcem. Dzieci - beneficjentami wtórnymi, wpisanymi w dokumenty fundacji jako osoby, które automatycznie przejmują je po śmierci Solorza. Ewentualny kurator to rozwiązanie tymczasowe, ale może potrwać i lata. Tak długo, jak będzie się toczył spór sądowy. A udowodnienie, że Solorz podpisał dokumenty przekazujące kontrolę nad fundacjami pod wpływem "wywołanego podstępnie błędu", jest niezwykle trudne.
Na poniedziałkowe posiedzenie sądu stawili się córka i synowie Solorza. Miliarder nie przyjechał. Nieoficjalnie wiadomo, że lekarz zabronił mu latać samolotem. Wtedy córka Aleksandra po raz kolejny podjęła próbę bezpośredniego kontaktu z ojcem. Znalazła go na Cyprze, gdzie Solorz teraz przebywa. Według źródeł "Wyborczej" udało jej się z nim porozmawiać, choć przy rozmowie była obecna Justyna Kulka. Solorz miał zgodzić się na kolejne spotkanie, już ze wszystkimi dziećmi, ale gdy na Cypr dojechali synowie, przyjął ich już tylko mec. Modrzejewski. Oświadczył, że „przekaże ojcu to, co chcą mu powiedzieć".
Tymczasem terminy w sądach biegną i w najbliższy poniedziałek jest ostatni dzień, gdy będzie można zacząć postępowanie. Jeśli do tego nie dojdzie, sąd będzie musiał wyznaczyć dla obydwu fundacji kuratora. Dla „stronnictwa dzieci" to dobre wyjście, bo może to zablokować proces wycinania synów miliardera ze stanowisk w zarządach i radach nadzorczych spółek Grupy. Piotr Żak jest wciąż prezesem Polsatu. Choroba Solorza i zabezpieczenie w statutach Jak pisaliśmy, fundacje powstały w 2012 i 2013 roku.
W 2022 r. Solorz wprowadził do statutów obu fundacji zapis pozwalający przekazać beneficjentom wtórnym, czyli dzieciom, zarządzanie majątkiem fundacji jeszcze za jego życia. Miało to być skutkiem pojawienia się u biznesmena objawów dziedzicznej choroby, która dotknęła już jego dziadka i ojca.
Rok później po raz pierwszy został zastosowany zapis o przekazaniu zarządu nad fundacjami synom. Stało się to 29 maja 2023 r. (z tego dnia pochodzi zapis), z tym że wykonanie wyznaczono na 15 grudnia 2023 r. Nie doszło do tego, bo 17 sierpnia 2023 r. Solorz unieważnił to postanowienie. Zmienił też statut TiVi Foundation, usuwając zapis o prawie dzieci do jej przejęcia w razie utraty przez niego zdolności do działania. Wprowadził też punkt dający mu prawo do odwołania całej sukcesji.
Przy procedurze odwołania postanowienia byli Justyna Kulka i mec. Jerzy Modrzejewski. To właśnie na mec. Modrzejewskiego i na jego syna Solorz wystawił pełnomocnictwa do zarządzania majątkiem i podejmowania kluczowych decyzji. A obecną żonę uczynił jedyną osobą, która ma dostęp do jego danych medycznych. Czy Solorz obciąży dzieci Do zwrotu akcji dochodzi na początku sierpnia tego roku.
2 sierpnia zostaje podpisane oświadczenie notarialne, w którym Solorz przekazuje zarząd nad obiema fundacjami dzieciom. Zachowuje dla siebie prawo weta, dywidend, zysków itd. Tego samego dnia te postanowienia wchodzą w życie i zostają przesłane do sądu w Liechtensteinie. Jednocześnie Solorz usuwa zapisy o możliwości odwołania sukcesji. Dokument oznacza, że miliarder „aktywuje sukcesję za życia". Kolejny zwrot: 3 sierpnia Solorz - w obecności Kulki i Modrzejewskiego - informuje dzieci, że chce odwołać wprowadzone dzień wcześniej zapisy. Jak tłumaczy Kulka, jej mąż miał nie wiedzieć, co podpisuje i „to trzeba cofnąć i zrobić inaczej". W końcu 13 sierpnia Solorz składa oświadczenie o „uchyleniu się od skutków prawnych" oświadczenia z 2 sierpnia o przekazaniu zarządu fundacji dzieciom. W uzasadnieniu pisze, że oświadczenie z 2 sierpnia „zostało złożone przeze mnie pod wpływem wywołanego podstępnie błędu". I właśnie to rozstrzyga sąd w Liechtensteinie - czy skuteczne jest oświadczenie z 2 sierpnia, czy wycofanie się z niego 13 sierpnia? 10 września sąd wydał pięć zabezpieczeń tymczasowych, które zamrażają stan obecny. Oczekiwane są kolejne postanowienia w sprawie tymczasowego zarządzania fundacjami – potencjalnie również ustanowienie kuratora. Co będzie dalej, nie wiadomo. Żeby skutecznie unieważnić dokument z 2 sierpnia, Solorz musiałby udowodnić „podstęp" i wskazać winnych. Czyli obciążyć córkę i synów
OPRÓCZ SPRAW SĄDOWYCH .... NIEZBĘDNY JEST TEŻ NACISK POLITYCZNY ...NA SYSTEMATYCZNYCH DEMONSTRACJACH W WARSZAWIE ... SAME SPRAWY SĄDOW E NIE WYSTARCZĄ..
oby nie tego kogo chcesz naciskac jak to jedna banda "W marynarce, w krótkich spodenkach i z tatuażami". Najbardziej znany nauczyciel zdobył Sejm [WYWIAD] W białej koszuli z rozpiętym kołnierzem, spod której wyłaniała się część tatuaży pokrywających ciało Marcina Józefaciuka – tak nowy poseł KO odbierał w czwartek zaświadczenie o wyborze do Sejmu. Roman Giertych, w swoich "mundurkowych" czasach, nie byłby z takiego kolegi w klubie parlamentarnym zadowolony. Z Józefaciukiem, łódzkim nauczycielem, rozmawiamy także o tym, czy jego wejście ze szkoły, przez program w telewizji, do polityki było zaplanowane. – W żadnym wypadku – twierdzi jedna z najciekawszych nowych twarzy w rozpoczynającej się wkrótce kadencji sejmowej.
W kwaśnym pH żołądka cyjanek potasu rozkłada się na chlorek potasu i cyjanowodór (gazu o charakterystycznym zapachu gorzkich migdałów). W wodzie cyjanowodór ulega zaś dysocjacji na kation wodoru oraz anion cyjankowy. Zatrucie cyjankami polega na tworzeniu kompleksów anionów cyjankowych z trójwartościowym żelazem oksydazy cytochromowej. Zablokowany w ten sposób enzym, nie może przenosić elektronów do cząsteczkowego tlenu i tym samym nie może wytworzyć wodoru oraz energii, czyli substratów niezbędnych do reakcji komórkowych. W efekcie tego procesu, mimo przeprowadzanej wymiany gazowej, organizm dochodzi do niedotlenienia tkankowego. Najbardziej narażonymi tkankami organizmu na cyjanek potasu są tkanka mięśnia sercowego oraz tkanka nerwowa. W związku z upośledzeniem funkcji serca postępuje obniżenie ciśnienia krwi, a w dalszej kolejności nagła utrata świadomości i śmierć. Charakterystycznym objawem dla zatrucia cyjankiem potasu jest zaróżowienie skóry występujące bez objawów sinicy. Przebiega ono przeważnie w 3 fazach, począwszy od duszności, ucisku w klatce piersiowej, utrudnionej mowy i przez okres ciężkiego zatrucia z występowaniem drgawek, aż do okresu porażenia i spadku ciśnienia krwi. Piorunujące zatrucie cyjankiem prowadzi nawet do śmierci. Dawka śmiertelna dla inhalacyjnego zatrucia cyjankiem wynosi już 286 mg/m3. Śmierć następuje w takim wypadku już po 1 minucie. Objawy zatrucia przez cyjanek potasu obejmują ból głowy, zawroty głowy, nudności, wymioty, szybki oddech i drgawki. Jeśli nie jest natychmiast leczony, zatrucie cyjankiem może prowadzić do nagłej utraty przytomności, śpiączki, a nawet śmierci. Leczenie zatrucia wywołanego przez cyjanek potasu polega na podaniu osobie tlenu i substancji hydroksykobalaminy jako leku.
Stepan Bandera, ten ukraiński nacjonalista i szowinista, zapisał się na kartach historii jako zbrodniarz. Wyjątkowo pojętny uczeń nazistowskiej ideologii i stronnik wizji świata Adolfa Hitlera, gdzie na przeszkodzie istnienia jednego, czystego etnicznie narodu, stoi inny naród. Znienawidzony wróg. Wróg, którego należy fizycznie zlikwidować. Tym wrogiem dla przywódcy OUN-B była Polska. Na trupach Polaków, Stepan Bandera chciał więc zbudować ukraińską państwowość. Nie udało mu się to, choć ziemie popularnie nazywanie „Kresami”, długo płynęły rzekami niewinnej, polskiej krwi. Po kapitulacji III Rzeszy, Bandera zamieszkał w Monachium, w amerykańskiej strefie okupacyjnej, ukrywając się pod nazwiskiem Stefan Popel. Nie zakończył jednakże zbrodniczej działalności. Nawiązał współpracę z zachodnimi wywiadami m.in. brytyjskim M16, zachodnioniemieckim BDN, czy włoskim wywiadem wojskowym SIFAR. Zachodnioniemiecka policja oszacowała, że do 1960 roku ugrupowanie Bandery dokonało po wojnie w RFN około 100 zabójstw. Działalność Bandery zakończył dopiero agent KGB Bohdan Staszyński. Staszyński użył specjalnej rurki rozpylającej cyjanek. Wystrzelił truciznę w nozdrza Bandery, uśmiercając go bardzo szybko nie zostawiając żadnych śladów. Jan Olszewski: Bandera nie miał nic wspólnego ze zbrodnią wołyńską https://dorzeczy.pl/kraj/57183/olszewski-bandera-nie-odpowiada-za-wolyn.html