Słuchajcie...nurtuje mnie takie pytanie filozoficzne...co Wami kieruje, że decyduje cię się grać na kontraktach terminowych...bo ryzyko duże, a zarobek niewielki...
Jaki nieduży zysk 20 punktów dziennie codziennie minus 1 punkt prowizji to się równa 10 punktów razy 20 zł razy 20 sesji w miesiącu to się równa 3600 PLN. Kasa na depozyt to 3000 PLN. Żyć nie umierać:)
Jest jeden warunek - musisz trafnie obstawić kierunek, wtedy nagroda będzie wielka. Inaczej cię przewiozą. Dlatego ja nie kręcę 10 kòłek dziennie i nie przekręcam się z prędkością światła jak co niektórzy. Na takich sesjach zarabia tylko makrela. Próbuję załapać się na większy ruch i trzymam się go dopóki ten ruch trwa.
Dźwignia z mnożnikiem nie ma nic wspólnego bo mnożnik razy kurs odniesienia kontraktu daje jego wartość która pomnożona przez wysokość depozytu w % określanego przez kdpw daje wysokość depozytu w złotych obowiązującego na danej sesji.
Mnożnik 20 zł określa zmianę kursu kontraktu o 1 punkt.
W każdym. Zmiana o 1 pkt to 20 zł zysku lub straty. Jak masz 10 kontraktów to zmiana na kontrakcie 10 pkt to 2000 zł. Prosty rachunek. Dlatego w bardzo szybkim tempie można zarówno zarobić jak i stracić dużo kasy, jak się źle obstawi.
Kontrakty terminowe FW20 notowane są na rynku regulowanym na giełdzie papierów wartościowych więc każde biuro maklerskie oferuje taką samą dźwignię. Tobie myli się to z rynkiem OCT czyli platformami foreksowymi. Poczytaj sobie o tym w necie.
Cześć, Marta. Oczywiście mogę mówić tylko o sobie. Więc tak: jest dokładnie tak jak mówisz, tzn. ryzyko ogromne, a zarobek... cóż, teoretycznie też ogromny, ale w praktyce prędzej czy później kończy się bankructwem. Ja gram od 20 lat, tylko dla adrenaliny, chociaż od dwóch lat per saldo jestem na plusie. Z dużym prawdopodobieństwem jestem uzależniony od ekstremalnie silnych emocji, pozytywnych czy negatywnych, to w zasadzie nie ma znaczenia. Bankrutowałem kilkukrotnie, a zaczynałem od kwoty 10 tys. W tej chwili mój kapitał to około 120 tys, czyli jakieś 80 tys. do przodu (po uwzględnieniu wcześniejszych strat). Pierwszy rok zyskowny miałem 4 lata temu, czyli po 16 latach gry. Nie łudzę się co do dalszych zysków, wiem że w każdej chwili mogę stracić praktycznie wszystko. Oczywiście nigdy nie gram bez z góry zaplanowanej strategii. Jeśli strategia przynosi straty, zmieniam ją, ale nigdy nie gram pod wpływem intuicji czy przeczucia.
Gra na kontraktach terminowych nie różni się zbytnio od każdego innego biznesu korzystającego z lewara finansowego, więc twierdzenie, że prędzej czy później takiego gracza czeka bankructwo jest nadużyciem. Wszystko zależy od umiejętności no i trochę od szczęścia, jak to bywa w życiu. Jedno jest pewne, że im większe ktoś ma doświadczenie w tym biznesie, tym większe są jego szanse na odniesienie sukcesu. Praktycznie każda większa firma wspomaga się w swojej działalności długiem, ale nie każda z nich bankrutuje.
Owszem ryzyko spore, ale zarobek wcale nie taki niewielki. Ryzyko istnieje na każdym rynku, a w szczególności na każdym rynku finansowym. Kwestia skalowania ryzyka do potencjalnego zysku. Różnica polega również na konieczności silniejszego zaangażowania gracza na rynkach "szybkich" - lewarowanych. Nie da się grać na kontraktach "z doskoku". Na kasowym można załadować akcje, zaplanować wyjście z inwestycji i zajrzeć raz na tydzień. Dla mnie, dużą zaletą kontraktów, jest możliwość grania na spadki. Pozwala to na grę również w czasach bessy.
Jakoś trudno mi wyobrazić sobie, utrzymywanie się z dochodów z akcji. Natomiast utrzymywanie się z dochodów z kontraktów, wychodzi mi całkiem dobrze (dziewiąty rok).
Ile razy się dziś obracaliście? Tutaj łatwo można zbankrutować, jak się podejmie złą decyzję a o to nietrudno. 5 kontraktów to dla mnie kosmos a co dopiero jak inni mają ich 100. Zdecydowanie 1-2 w sam raz, ale tu też można zbankrutować, tylko wolniej. :)