Z nadzieją, że i tym razem mam rację, moje przemyślenia dotyczące reklamacji z Niemiec są następujące:
Nie czeka nas najgorszy scenariusz, czyli zwrot całej partii towaru. Od zgłoszenia tej reklamacji minęło już prawie dwa miesiące. Gdyby rozwiązanie było tak drastyczne dla spółki, to decyzja w tej sprawie byłaby już podjęta, a my otrzymalibyśmy stosowne ESPI. Proszę zwrócić uwagę, że wbrew temu, co wypisuje się tutaj na forum, komunikacja ze strony spółki jest sprawna w tym sensie, że obligatoryjne informacje podawane są niezwłocznie. Osobiście ze względu na długi okres rozpatrywania reklamacji wykluczam ten najgorszy scenariusz, czyli zwrot całej partii towaru lub też pozew związany ze zwrotem całej partii towaru.
Nie czeka nas też również hura optymistyczny scenariusz, w którym strony dogadały się i w zamian za bonus towar pozostał u odbiorcy. Takie rozwiązanie mogłoby być rozważane w okresie paniki i braków na rynku, ale nie teraz.
Uważam, że spółka przepakowuje / przepakowała towar i odesłała go do klienta, przy czym w ramach rekompensaty obniżyła cenę za towar.
Ponieważ została utworzona rezerwa na całość dostawy i została ona uwzględniona zarówno w wyniku finansowym, jak i również przez inwestorów w cenie spółki, to moim zdaniem strata w wysokości połowy utworzonej rezerwy będzie mieć wydźwięk pozytywny. Każde inne rozwiązanie, przy którym strata jest mniejsza od połowy utworzonej rezerwy to informacja pro-wzrostowa.
Czekam, czy i tym razem mam rację, tak jak w przypadku pozwu, kiedy twierdziłem, że nie dojdzie do rozprawy, natomiast zostanie zawarta ugoda.