Nie ma jeszcze żadnych powodów do szczególnego optymizmu. Wczorajsze wzrosty nie zanegowały wcale fali spadkowej, która trwa od 11 lutego i rozpoczęła się od poziomu 55,50 zł za akcję. Wybicie 9-10 marca nie zanegowało spadków bowiem osiągnęło jedynie poziom 41,90 zł. Kolejne zrywy były już coraz słabsze - 25 marca wykres dobił jeszcze do 40 zł ale go nie przebił, 30 marca - doszedł do 39,65 zł. Potem był już tylko zjazd po równej pochyłej. Wczoraj wykres dobił do 32 zł.
Dziś zobaczy się, czy będziemy mieli siłę na kontynuowanie wzrostów czy nastąpi ich konsumpcja.