Czy jednak teza o bankructwie Ukrainy nie jest przesadzona? Uważa tak poważny gracz na rynku finansowym. Jak podał Bloomberg, fundusze z grupy Franklin Resources Templeton Global Bond Fund dokupiły ostatnio obligacje Ukrainy za 1,4 mld dol. i mają już ich łącznie za 6 mld dol. To aż 40 proc. wszystkich wyemitowanych dla zagranicznych inwestorów papierów skarbowych naszego wschodniego sąsiada.
Skąd taki ruch? "Franklin Templeton szuka ocenianych niekorzystnie aktywów, które w jego ocenie wkrótce podrożeją" - powiedziała rzeczniczka funduszu Stacey Johnston Coleman. Jednym słowem - Templeton chce zarobić na ukraińskich obligacjach, tak jak wcześniej na długu Irlandii w 2011 r., kiedy świat żył spekulacjami na temat bankructwa tego kraju. Fundusze z grupy zachowały się wtedy w myśl słynnej maksymy Warrena Buffeta - "bądź chciwy, gdy inni się boją" - i kupowały irlandzkie obligacje na potęgę. Efekt? Kiedy kryzys w Europie osłabł, Franklin Templeton zarobił krocie - w ciągu dwóch lat 56 proc. Czas pokaże, czy i tym razem ryzyko popłaci.