(PAP) - Zachód USA czekają w tym tygodniu temperatury sięgające 50 st. Celsjusza, a lokalne rekordy ciepła spodziewane są w ponad 150 miejscowościach. Od tygodni na zachodzie panuje najgorsza od dwóch dekad susza, co rodzi obawy o nową falę pożarów.
Jak podaje w poniedziałek telewizja CBS, prognozy Narodowej Służby Pogodowej mówią, że w jednym z najgorętszych miejsc na ziemi - Dolinie Śmierci w Kalifornii - temperatury będą przekraczały 53,3 st. przez cztery kolejne dni.
Choć nie będzie to rekord (ten wynosi 57 st.), to najwyższe notowane temperatury mogą paść w tym tygodniu w aż 150 miejscach. Wśród nich jest m.in. Las Vegas (obecny rekord to 47 st.), oraz stany Arizona (53,3 st.) i Nevada (51,7 st.). Fala upałów ma potrwać od poniedziałku do soboty. W poniedziałek centrum "kopuły gorąca" będzie nad Górami Skalistymi, a w kolejnych dniach przesunie się na zachód w kierunku Nevady i Kalifornii.
Jak pisze portal Axios, upały dodatkowo pogorszą trwającą na zachodzie suszę, najgorszą od co najmniej 20 lat zarówno pod względem jej intensywności, jak i objętego obszaru. Najwyższy poziom suszy panuje już na ponad 27 proc. terytorium zachodnich stanów USA. Ogólnie aż 97 proc. zachodu przeżywa jakąś formę suszy.
W rezultacie lokalne władze w coraz większej liczbie miast i hrabstw w Kalifornii wprowadziły lub zaostrzyły zasady ograniczeń użycia wody. W Las Vegas wprowadzono zakaz "niefunkcjonalnych" trawników, co oznacza usunięcie 40 proc. trawy w mieście.
Ograniczenia w użyciu wody sięgają nawet Minnesoty, jednego z biegunów zimna w USA. Restrykcje obejmują m.in. podlewanie trawników, ale też mycie samochodów