Wywiad z prezesem GreenX Metals opublikowany w „Pulsie Biznesu” przyniósł mieszane emocje wśród inwestorów. Z jednej strony padły słowa rozczarowania Polską i jasna deklaracja, że spółka „ma dość inwestycji w Polsce”. Z drugiej – pojawiły się konkretne sygnały, że projekty poza naszym krajem nabierają tempa i mogą wkrótce przynieść pierwsze wymierne efekty.
Arbitraż o 1,3 mld zł trwa, ale spółka nie stoi w miejscu
Prezes Ben Stoikovich potwierdził, że GreenX Metals czeka na rozstrzygnięcia dwóch postępowań o unieważnienie wyroku arbitrażowego – w Singapurze i Londynie. Ich finał może potrwać nawet kilkanaście miesięcy, ale sama spółka nie zamierza biernie czekać.
„Kiedy tylko otrzymamy należne nam środki, planujemy wypłacić je naszym akcjonariuszom w formie specjalnej dywidendy” – zapowiedział Stoikovich.
Tannenberg – nowy priorytet z konkretnymi wynikami
Najwięcej miejsca w wywiadzie poświęcono projektowi Tannenberg Copper Project w Niemczech, który stał się głównym celem operacyjnym spółki. GreenX dysponuje kompletną dokumentacją geologiczną z lat 30. i 40. XX w., odnalezioną w niemieckich archiwach. Według prezesa, pozwoli to przyspieszyć prace o około osiem lat.
„Nasze złoże ma podobną geologię do złóż KGHM, ale leży znacznie płycej – do około 400 metrów, co oznacza niższe koszty wydobycia” – powiedział Stoikovich.
Trwają obecnie badania próbek rdzeni oraz analiza historycznych odwiertów. W najbliższych miesiącach spółka ma przejść do etapu tzw. twin drilling – czyli potwierdzających odwiertów w miejscach już zidentyfikowanych. Dla inwestorów może to oznaczać pierwsze nowe komunikaty techniczne jeszcze zimą lub na początku 2026 r.
Wsparcie BHP i zaufanie instytucji
Projekt Tannenberg otrzymał finansowanie w ramach programu BHP Xplor, co potwierdza, że globalny gigant górniczy dostrzega jego potencjał. Grant na kwotę ok. 2 mln zł ma wspierać prace analityczne i rozwój koncepcji wydobycia. To niewielka kwota w skali sektora, ale istotny sygnał wiarygodności dla mniejszych inwestorów i funduszy.
Polska za nami, ale inwestorzy zostają
Choć prezes GreenX stwierdził wprost, że „spółka nie widzi sensu wracać na polski rynek wydobywczy”, utrzymanie notowań na warszawskiej GPW pokazuje, że firma nie odcina się od polskich akcjonariuszy. To może być dla nich ważny gest – szczególnie jeśli spółka rzeczywiście wypłaci zapowiadaną dywidendę po zakończeniu arbitrażu.
Krótkoterminowe perspektywy
W krótkim horyzoncie czasowym rynek może zareagować spokojnie. Brak konkretnej daty rozstrzygnięcia arbitrażu studzi emocje, ale jednocześnie stabilizuje kurs w rejonie 2,00–2,30 zł. Większy potencjał może pojawić się wraz z nowymi informacjami z Tannenberga lub kolejnym raportem z programu BHP Xplor – oba wydarzenia oczekiwane są w I połowie 2026 r.