Charger odkrył blog, który jednoznacznie pokazuje w 31 artykułach kim jest Jacek Balkan i jak bardzo kłamał w sprawie arrinery:
replikabalkana blogspot com
A to mały fragment, są tam znacznie bardziej smakowite kąski niż to:
"To oczywiste, że Arrinera nie jest repliką, ale pan Jacek Balkan ( Polkowski ) wyszedł z założenia, że zawsze znajdzie się zgraja pożytecznych idiotów, którzy we wszystko uwierzą. I tak właśnie nastąpiła balkanizacja rzeczywistości, dzięki zastosowaniu tzw. „wariantu węgierskiego” z 2006 roku. Parafrazując słowa premiera Węgier Ferenca Gyurcsany: "Kłamałem rano, kłamałem wieczorem, kłamałem cały czas. Kłamałem po to, żeby zaszkodzić Arrinerze".
Aleksandr Gribojedow tak by odpowiedział Jackowi Balkanowi: „Łżyj, lecz znajże miarę!”. Jednakże, tak jak jeden z polityków "ma filozoficzny stosunek do pieniędzy", tak Jacek Balkan ma "filozoficzny stosunek do prawdy". Chce być „autorytetem motoryzacyjnym” i na tym „kręcić lody”. Miał nadzieję, że mało osób, ze względu na brak wiedzy motoryzacyjnej, dostrzeże subtelności jego gry słów i kłamstw. Półprawdy, ćwierćprawdy, nieprawdy, fałszywa troska i prawdziwa uciecha, gdy uda się komuś dokopać. Doceńmy pana Jacka Balkana. Naprawdę się mocno postarał. Jednakże ten „chytły plan maketingowy” się nie udał, gdyż, jak to mawiał mój znajomy: „l'affaire a merdé” czyli sprawa się rypła i można powiedzieć teraz, że „a merde, ce stylo” czyli to pióro jest gówno warte. Jeśli jest choć jeden myślący obserwator poczynań tego kłamcy, demagoga i indoktrynatora to nie zaprzeczy, że ten człowiek całkiem sfiksował na punkcie Arrinery. Niestety źle trafił, przez co jego pogrążenie się w oczach czytelników było szybsze nawet od bolidów Formuły 1."