4 stycznia było co innego, teraz jest co innego - rozmowy w USA miały trwać do początku stycznia, formacja ORGR zawiodła, to był mój deadline. Sprzedałem większość na 4.50 jeśli to ma jakieś znaczenie - 4.00 już by mnie nie urządzało, bo to znowu już jest fala paniczki : 10%, albo się unika takiej falki za w czasu, albo się trzyma albo się wali w dołku - druga opcja ryzyko, trzecia poważna strata. Przecież chyba lepiej sobie wymienić cenę i kupić w dołku niż tam sprzedawać ? Tak czy inaczej symboliczny pakiet sobie zostawiłem gdyby jednak coś wyszło w najbliższym czasie.
Co nie zmienia faktu że dalej nie rozumiem po co tak naganiać uparcie dzień w dzień na spadki - to musi być jakiś odchył...