Wcale nie słabo. Po prostu akuratnie. Typ wypisuje jakieś głupoty, nie rozumie albo - co mniej prawdopodobne - udaje, że nie rozumie, co czyta. Jakieś brednie o spłacie długu, stratach z lat poprzednich, podatkach, prowizjach od kamieni milowych i cholera wie co jeszcze, co jego zdaniem sprowadza wycenę pewnie do 100 zł lub niżej.
Tymczasem spółka ma w kasie jakieś 400 mln po podatkach, prawie pewny dopływ kolejnych 250 po podatkach w ciągu kilku kolejnych lat, rozwija projekt o potencjalnej wartości rzędu 700 mln po podatkach, który pewnie spienięży w ciągu kolejnych dwóch lat, rosnącą wiarygodność, przejdzie pewnie zaraz na rynek regulowany. Jednocześnie jest wyceniana na poziomie trochę wyższym niż gotówka w kasie. Absurd w czystej postaci. Ale na NC absurdów tego rodzaju nie brakuje - albo śmieć jest wyceniany na odjechanym kilkadziesiąt razy poziomie, albo spółka z fundamentami i potencjałem jest wyceniana jakby jej istnienie było zagrożone.