Nie obchodzi mnie kto będzie miał brązowe, czerwone spodnie, majtki, rajtuzy, itd, itd.
Kontrakty darujmy, już były, czy miały być. Na plewy wróbla nie złapiesz. I slusznie. Żaden poważny facet, inwestor, gracz, nie uwierzy w banialuki PR i inne bzdety celebrytów. Nie ten target, to nie pedicure i maseczki. Konkrety i cyfry decydują. Dlatego spada po 6, 7, 8 dzień w dzień. Wbrew pozorom i na szczęscie w szkole uczą jeszcze matematyki. Wyniki, zadłużenie, raport zobaczymy. Jeśli pójdą krokiem bajkopisarzy i napiszą ,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, że to winikiem planedemii, kolanoświrusa, otoczenia, światowa recesja i zbliżający się kryzys, to nie mamy pola do dyskusji. Pewnie, że będą podbcia, jasne, wybije w kosmos. Ale, czy te zdarznia determinują nzaywanie ludzi akcjonariuszami, graczami, czy kołkowiczami. Czy społce, prezesowi, fachowcom od energetyki, itd. aż tak bardzo zależy na wachlowaniu kursem, na wahadelach? Czy oni są poważni i czy poważnie traktują swoją wiedzę?