Na ugodę to był czas przed wyrokiem I instancji, ale Emitel twardo i konsekwentnie przeczył zarzutom Magny. Co więcej próbował odwrócić kota ogonem i sam wytoczył proces przeciwko Magnie o utracone korzyści... i przegrał z kretesem! Sprawa stała się oczywista. Kwestią czasu byłyby dalsze procesy o utracone korzyści. Gwarantował to prejudykat! i wtedy do gry wkroczył Sasin... Dzień przed terminem apelacji cudownie się "ułożyli". Nic tu się kupy nie trzyma. Jedyną logiką jest fakt, że nie ma próżni... PiS - Hańba! Skandal dopiero wybuchnie.