Ubaw mam z tego gościa po kolana, aż pojechałbym na żywo zobaczyć tego analityka. Gość rano wstaje, żel na włosy, garniak, naleje sobie herbaty (uroi, że to whisky), krawacik i siada przed PC-tem i myśli, że jest wilk z Wall street, a jest jeleniem z sosnowca