Ale co tu analizować? Przecież te transakcje to jest przekładanie z lewej kieszeni w prawą - mówiąc dosadnie. Państwo w sensie: SP + Agencje państwowe miały w Policach chyba prawie 70%, a w ATT ponad rok temu w sumie również jakieś +/- 60%. Nie ma to jak dobry deal - skupić od siebie swoją własność aczkolwiek deal genialny, bo pomijając to, że można było pokryć z tego część deficytu państwowego , który pokrywa się głównie z przychodów (nie mylić z przychodami w prawie podatkowym, tutaj mają całkiem inne znaczenie) jako, że SP dostał przecież pieniądze za swoje akcje. Teoretycznie stracił je poprzez zakup na rzecz ATT, ale tylko fikcyjnie, gdyż to całość akcjonariuszy poniosła koszt zakupu akcji PCE jako, że finansowano to głównie z dochodów. Teraz SP ma jeszcze resztki w PCE, które też pewnie w przyszłości sprzeda z zyskiem, a w ATT zarobili oddając akcje funduszom pozostawiając sobie ponad 30%. Po co to wszystko? Tak jak mówię - potrzeby pożyczkowe kraju rosną, więc trzeba gdzieś doić. Jest to legalne, ale zastanawiam się tylko czy do końca po myśli akcjonariuszy są te wszystkie zmiany posiadania.