Fundusze zdają sobie sprawę, że Turek się spieszy, bo na przyszły rok ma poważne plany inwestycyjne. Po prostu dyskontują swoją pozycję. Pytanie: czy nie przelicytowali? Niewątpliwie Turek krzyknął niską cenę, w dolnych widełkach. To jednak jest dalszy temat i punkt wyjścia do ostatecznej rozgrywki i kompromisu już między nimi. Teraz najważniejsze z perspektywy akcjonariusza jest to, czy zamieszanie z ostatnich sesji się powiodło i na wezwaniu ściągnęli z ulicy wystarczająco dużo, by w rezultacie uruchomić przymusowe. Niedługo się dowiemy. Gra dalej trwa...