Tak coś czułam, że będą dolne widły dziś... Zawsze jak mają być, robię się wilgotna.
Mrrrauuuu..., uwielbiam ostre spadki... przy akompaniamencie płaczu ubranych. Myślę, że do piątku to będę taka moookraaa..., jak dawno nie byłam... A potem, w poniedziałek, jazda w dół zacznie się na nowo. To takie pooodniecaaaająceeee... widzieć potrójne dolne widły, gwałtowne spadki dzień po dniu o łącznie kilkadziesiąt procent, kiedy łkające leszcze próbują wytrzymać, ale w końcu oddają wszystko na samym dołku. Prosto do mojego... koszyczka.
To nie jest świat dla słabych i cia -majd. Jutro ciąg dalszy.
Ciąg dalszy spadków oczywiście. :)
Do zobaczenia, chłopcy...