Nie chodzi tu o to, czy spółka musiała coś ujawnić według najwęższej wykładni obowiązku z art. 17 MAR. Problem w tym, że Hemp – jako spółka z prawie 100% free float – powinna informować znacznie więcej, a nie tylko absolutne minimum, kiedy już naprawdę musi.
To nie jest spółka z silnym akcjonariatem, która może sobie pozwolić na milczenie i uznaniowość w raportowaniu postępów. Tu akcjonariat prawie w całości składa się z akcjonariuszy zewnętrznych, którzy podejmują decyzje inwestycyjne opierając się wyłącznie na komunikatach spółki. Jeśli od marca nie pojawia się żadne uzupełnienie czy aktualizacja statusu kluczowego projektu z Instytutem, to – nawet jeśli nie doszło jeszcze do formalnego opóźnienia – to z perspektywy transparentności jest to komunikacyjna próżnia, która podważa zaufanie rynku.
Tak, czytałem raport z 7 marca. Brzmi on: „Etapami współpracy planowanymi na kolejne miesiące 2025 roku są...”
Sformułowanie „kolejne miesiące 2025 roku” jest prawdopodobnie celowo nieprecyzyjne i pozostawia emitentowi pełną swobodę w interpretacji. Ale rynek miał prawo oczekiwać, że do lipca cokolwiek w tym kierunku się wydarzy. Jeśli tak się nie stało – i jednocześnie nie ma żadnego raportu wyjaśniającego przyczynę – to brak tej informacji może być postrzegany jako zaniechanie komunikacyjne, nawet jeśli formalnie nie kwalifikuje się jeszcze jako naruszenie MAR.
Właśnie dlatego nie chodzi tu o czepialstwo terminów czy drobiazgową wykładnię przepisów, ale o to, czy spółka uczciwie i na bieżąco informuje inwestorów o istotnych przesunięciach w realizacji zapowiedzianych projektów.