Przy sobocie, po robocie, podjadłem nieco kapusty kiszonej, ze skwarkami i kilkoma grzybami. Już po 30 minutach, gazy zaczęły pilnie poszukiwać ujścia, zasmradzając skutecznie cały pokój, dzieci zaczęły uciekać, żona wyszła z mieszkania a ja mogłem sie oddać bez skrępowania wdychaniu.