Kryzys demograficzny Putina: Rosja traci ludzi szybciej niż pieniądze.
Rosja wkracza w nową fazę głębokiego kryzysu demograficznego, znacznie groźniejszego niż ten, którego kraj doświadczył na przełomie lat 90. i 2000. O ile wówczas spadek urodzeń i wysoka śmiertelność były kompensowane masową migracją z republik postsowieckich, o tyle obecnie mechanizm ten praktycznie zanikł. W ciągu trzech dekad po rozpadzie ZSRR to właśnie wzrost migracji pozwolił na złagodzenie ponad 70% naturalnego ubytku ludności, ale dziś Rosja traci status atrakcyjnego ośrodka dla migrantów zarobkowych.https://u.newsua.one/uploads/images/default/1758800084132.webpW 2024 roku w Federacji Rosyjskiej urodziło się zaledwie 1,22 miliona dzieci – niemal tyle, ile wynosiło historyczne minimum z 1999 roku. W nadchodzących latach spodziewany jest dalszy spadek o 3–5% rocznie. Aby ustabilizować sytuację, wskaźnik urodzeń powinien wzrosnąć z obecnych 1,4 do co najmniej 1,7–1,8, co jest niemożliwe w warunkach wojny, stagnacji gospodarczej i słabego wsparcia społecznego. Sytuację komplikuje odpływ ludności i straty poniesione w wojnie z Ukrainą. Ponadto starzenie się społeczeństwa i redukcja zasobów młodej siły roboczej stają się krytycznym wyzwaniem dla systemu emerytalnego i medycyny: odsetek obywateli w wieku 65+ osiągnął 18% i nadal rośnie.
Zamiast systematycznej polityki rodzinnej i wsparcia dla opieki zdrowotnej, władze rosyjskie opierają się na kampaniach ideologicznych – zakazie ruchu LGBT, ograniczeniach aborcji czy retoryce przeciwko bezdzietności. Takie działania nie są w stanie zwiększyć wskaźnika urodzeń i pogłębiają napięcia społeczne.
Przy braku napływu migracyjnego, do 2100 roku populacja Federacji Rosyjskiej może spaść do 90 milionów, a w pesymistycznym scenariuszu – do 57 milionów. Tym samym kraj zamyka cykl demograficzny ery Putina w znacznie gorszych warunkach niż ćwierć wieku temu, a kolejne pokolenia rosyjskich przywódców odziedziczą długotrwały kryzys o katastrofalnych skutkach dla gospodarki i sfery społecznej.