Zgadzam się, obstawianie jakiegoś poziomu do wejścia, to jeszcze za wcześnie, leci ciągle niżej i nie wiadomo, na jakim poziomie będzie odwrót.
Po prostu jestem ciekawy jak psychicznie niektórzy zniosą ewentualne wyłamanie 10 zł.
W końcu dużo tu osób, którzy mówili "kupić i zapomnieć", "nie patrzeć na wykres".
Ja zawsze staram się określić sobie jakiś próg bólu (punkt wyjścia), czasem rzeczywiście jak wpadnę w jakieś mocne wzrosty, to zapominam, że może być źle, i potem żałuję, że zapomniałem bronić zysku/albo uciec przed stratą.
Z LPP w sumie wyszedłem w ostatnim momencie wczoraj, gdzie już i tak mi z 8% zysków zjadło od najwyższego poziomu na jakim byłem.
A dzisiaj jeszcze pogłębili na LPP: -2,54%.
Coraz bardziej nabieram przekonania, że na giełdzie sztuką jest nie tracić tego, co pokazuje aktualny wynik, niż próby bicia rekordów, albo trzymania za wszelką cenę do upadłego z nadzieją, że na pewno jak potrzymam, to zarobię więcej. Czas to też pieniądz, więc bycie uwięzionym przez miesiąc czy rok na jednym walorze to żadna przyjemność, a można w tym czasie zarabiać w innym miejscu zamiast stać w miejscu jak rozbitego i czekać na odwrót.